piątek, 11 kwietnia 2008

Łapią Karadžicia!

Niestety tylko na ekranie.
Od kilku miesięcy w kinach na świecie i w BiH można oglądać film Richarda Sheparda "The Hunting Party", co na bh języki przełożono jako "Lov u Bosni" ("Łowy w Bośni"). Premiera filmu, w którym główną rolę gra Richard Gere, odbyła się latem na festiwalu w Wenecji w 2007r. Fabułę oparto na artykule Scotta Andersona "What I did on my summer vacation", a zdjęcia kręcono przez dziewięć jesiennych tygodni m.in.w Chorwacji i w Bośni AD 2006.
W niewielkim skrócie: film opowiada o grupie amerykańskich dziennikarzy, wśród nich bohater Gere'a - Simon Hunt, którzy przybywszy do Bośni pięć lat po wojnie, zbierają materiał o lokalnym zbrodniarzu wojennym. Choć nazwisko Karadžicia w filmie na pada, nietrudno się domyslić o kogo chodzi.
Dwa lata temu, gdy Amerykanie przyjechali do Sarajewa, bh media po prostu pieściły R.Gere'a. (Pamiętam, bo - całkiem przypadkowo:) - bawiłam wówczas w Saraju). Powiedziano o nim chyba wszystko, także to, że jako wegetarianinowi ponoć przeszkadza mu sam zapach ćavapa:), ale już pląsy derwiszów "uduchowiony" gwiazdor przyjął z zachwytem. Zdziwił go także fakt, że Kusturica, którego filmy uwielbia, pochodzi z Bośni.
W telewizji jednym z zabawniejszych akcentów, był fragment reportażu pokazujący Gere'a podczas wizyty w jakiejś, potem statystującej w filmie, podsarajewskiej wsi. Reporter przepytywał dzieci, które wybiegły na spotkanie gwiazdy (i jej samochodu:). "Cieszycie się, że pan Gere przyjechał?". "Taaak!!"- krzyknęły radośnie dzieci. "A wiecie kto to jest?". "Nieeee!!" - odpowiedziały jeszcze weselej.
Bośniacy film zobaczyli po raz pierwszy w grudniu 2007, podczas uroczystej premiery, na której niestety nie było największej gwiazdy. Nie wszystkim w BiH umknął fakt, że w Wenecji na pierwszym pokazie zabrakło bośniackich aktorów... . Zato usta aktora pełne były frazesów o "bośniackiej Jerozolimie" i oburzenia, z powodu braku działań zmierzających do ujęcia Karadžicia i Mladicia. Internauci bihforum.com zapamiętali gwieździe chęć spotkania i rozmowy z Mladiciem (?!), oraz uwagę: "Myślałem, że tu jeszcze trwa wojna". "Bałwan" - skomentował dosadnie jeden z nich.
Filmu nie widziałam, recenzje zbiera od przeciętnych po złe. Ale gorsze od najgorszego filmu jest to, że fikcja tak wyprzedziła rzeczywistość. Dotąd żadna z akcji SFOR-ów, KFOR-ów i EUFOR-ów (ostatnia kilka tygodni temu w Pale) nie zakończyła się sukcesem. Chyba wszystkim zależy bardzo średnio. Może więcej szczęścia i determinacji będzie miał nowy haski prokurator Serge Brammertz. A może pani Carla del Ponte, dla której złapanie Mladicia i Karadžicia było sprawą honoru, prędzej spotka Serbów w dalekiej Argentynie, dokąd została wydelegowana po zakończeniu pracy w Hadze?
(źródło: 24sata.info, pescanik-druga srbija)

Brak komentarzy: