czwartek, 18 marca 2010

Luković, Gospa i Chopin



Co łączy wymienione wyżej osoby?
Nic. Brak pomysłu na tytuł:)

Co łączy Petara Lukovicia z Sarajewem? Bardzo dużo. Wybitny serbski dziennikarz wczorajszą, jednogłośną decyzją radnych miejskich i burmistrza Aliji Behmena został, już oficjalnie, honorowym obywatelem šeher Sarajeva:).
Luković, który zaczynał karierę jako krytyk muzyczny w 1976 roku, jest jednym z niewielu dziennikarzy w Serbii otwarcie i bezkompromisowo (i soczyście:) osądzających reżim Miloševicia oraz udział Serbii w wojnie 1992-95. Niedawny felietonista „Feral Tribune” obecnie szefuje (wciąż jeszcze istniejącemu:) niezależnemu belgradzkiemu portalowi e-Novine.
Gratulujemy!:)

*
Tymczasem może już zacząć się bać szóstka „honorowych obywateli Medjugorja”.
Wczoraj z Watykanu popłynęły wieści o powołaniu przez papieża specjalnej komisji, której zadaniem będzie zbadanie i ocena medjugorskiego fenomenu. Na czele międzynarodowej komisji stanął kardynał Camillo Ruini, jednak skład całego liczącego około 20 osób ciała pozostaje nieznany. Nie wiadomo więc, czy zasiądzie w niej (bawiący niedawno w Watykanie) biskup mostarsko-duvanjski Ratko Perić który od początku negatywnie wypowiada się o medjugorskich „objawieniach”. Papieski sekretarz stanu kard.T.Bertone podkreśla, że słowa Pericia wyrażają wyłącznie jego osobisty stosunek do tej sprawy i nie reprezentuje on oficjalnego zdania kościoła.
Nie wiadomo na razie jak długo potrawają badania i prace komisji, choć plotka głosi, iż Benedykt XVI chciałby zamknąć ostatecznie tę sprawę w 30 rocznicę „objawień”, czyli pod koniec czerwca tego roku.
Ostatnim oficjalnym głosem kościoła w tej kwestii było stanowisko Jugosłowiańskiej Konferencji Biskupów z 10.04.1991 roku. Po 3-letnim rozpatrywaniu sprawy ogłoszono, iż „na podstawie dotychczasowych badań nie można stwierdzić, że mamy do czynienia z objawieniami o charakterze ponadnaturalnym”. W interpretacji kard. Bertone to „wcale nie znaczy, że b. konferencja biskupów Jugosławii wydała negatywny sąd o Medjugorju”, ale że całą rzecz trzeba nadal śledzić i badać. Zgadza się z nim kard. Vinko Puljić, który podczas swojej wizyty w Rzymie powiedział: „Nie powiedziano, że Gospa się nie ukazuje, a tylko tyle, że jeszcze tego nie ustalono”. Dodał przy tym, iż milion pielgrzymów rocznie mówi samo za siebie.
Na razie wygląda na to, iż szybciej niż wyjaśnienia medjugorskiego fenomenu należy się spodziewać, że papież podzieli biskupstwo mostarsko-duvanjskie na dwa. Prawdopodobnie już przed paroma miesiącami wszystko było gotowe do ustanowienia nowego biskupstwa, zabrakło jednak… biskupa, który mógłby je objąć:). Uważa się, iż wyłączenie Medjugorja spod jurysdykcji dotychczasowego biskupa – Ratka Pericia „zredukuje napięcie między nim a [tamtejszymi] franciszkanami” i pozwoli dojść prawdy o Medjugorju. W zeszłym roku papież wysłał na "emeryturę" jedną z ważniejszych postaci dramatu – wielokrotnie karanego już przez władze kościelne za nieposłuszeństwo franciszkanina Jozo Zovko. Daleko od Medjugorja wysłał – na maleńką chorwacką wysepkę Badija, gdzie kilka lat temu zwrócono franciszkanom zabrany w czasach komunizmu klasztor. Teraz fra Jozo czeka odnowa zrujnowanego barokowego kościoła, ewentualnie wzbogacanie flory i fauny na wyspie. Do tej pory franciszkanie sprowadzili na Badiję muflony:).

*
Medjugorje jak na dłoni. Widok z Podbrda (Wzgórze Objawień).


W Watykanie zdania na temat Medjugorja są podzielone, a podjęcie jakiejkolwiek decyzji utrudnia fakt, że Matka Boska, jak twierdzą widzący, ukazuje im się nadal, także wtedy gdy znajdują się oni poza Medjugorjem. Niektórzy sam fakt wielu nawróceń i ozdrowień w tym miejscu uważają za dowód prawdziwości objawień. Nie zgadza się z tym kard. Jose Saraiva Martins: „Tylko dlatego, że ktoś się w jakimś miejscu nawrócił, nie znaczy to, że ukazuje się tam Matka Boska. Nawrócenia mogą zdarzyć się w każdej parafii”.
*

A tu Podbrdo z całkiem bliska...
*
Swoją drogą jestem ciekawa ilu z wysokich dostojników kościelnych (krytykujących Pericia) odwiedziło rzeczone „sanktuarium”?
Byłoby także nieźle, gdyby pewnego dnia Medjugorje nawiedziła specjalna komisja z bośniackiego urzędu skarbowego:). Najnowszy raport dot. liczby turystów odwiedzających BiH jest bowiem bardzo wymowny. Okazało się, że najliczniejszą nacją w BiH w zeszłym roku byli… Polacy (zaraz po Włochach), tylko nikt nie jest w stanie podać konkretnej liczby, gdyż medjugorska „gościnność” nie idzie niestety w parze z meldowaniem bawiących w Medjugorju gości:).
To jest dopiero cud! Pielgrzymi są i jednocześnie ich nie ma!:) I kiedy watykańska komisja będzie być może próbować stwierdzić, że to czego nie widać - istnieje, medjugorscy „hotelarze” pragną udowodnić, że tego, co wszyscy widzą - nie ma!:)
*
Na koniec najprzyjemniejsze.
Od początku roku próbuję wyśledzić w bh. mediach jakieś wyraźne wątki chopinowskie.
Do tej pory odnalazłam dwa. Dokładniej dwa koncerty z okazji 200-nej rocznicy urodzin Fryderyka. Pierwszy odbył się w Sarajewie 5.03. - koncert f-moll op.21 zaprezentował Karol Radziwonowicz z towarzyszeniem orkiestry Filharmonii Sarajewskiej, dyrygował Paweł Przytocki. (W tym samym czasie słynny chorwacki pianista Ivo Pogorelić robił to samo, tylko we Wrocławiu. Wiem, bo słyszałam na własne uszy:)
Drugi koncert odbył się w Brčko. Jak zawsze w BiH wszystko musi się wiązać z polityką, więc powiązano i tym razem – rocznicę urodzin Chopina z 10-leciem istnienia dystryktu Brčko. Gwiazdą wieczoru była rodzima, wybitnie utalentowana 19-letnia Dženana Šehanović. Za pulpitem także kobieta – Samra Gulamović, dyrektorka sarajewskiej filharmonii.
Młoda pianistka, która w tym roku kończy studia w Zagrzebiu twierdzi, że Chopin to jej ulubiony kompozytor, zaś ideałem wykonawczym jest dla niej Martha Argerich. W planach ma występy i udział w europejskich konkursach pianistycznych; nie znajduję niestety nazwiska pani Dženany na liście do eliminacji tegorocznego Konkursu Chopinowskiego:(. Będą za to reprezentanci sąsiadów: z Chorwacji Aljoša Jurinić, i z Serbii Jovana Dankar.
Niestety, za życia Chopina powóz pocztowy „z Europy” docierał najdalej do Ljubljany, więc może prosta ta przeszkoda komunikacyjna sprawiła, że w biografii kompozytora wątków bośniackich niestety brak…:)
*

źródła: Brotnjo.info, vecernji.hr, biznis.ba, e-novine, sarajevo-x.com

poniedziałek, 15 marca 2010

Wojna boszniacko-serbska pod flagą Wielkiej Brytanii


Od kilku tygodni przyglądam się sprawie, która zaprząta bh. media (i polityków przede wszystkim) o wiele bardziej niż toczący się właśnie proces Radovana K.

Otóż: 1-go marca w Londynie został zatrzymany Ejup Ganić – były (boszniacki) członek Prezydium BiH z czasu wojny 1992-95. Do jego aresztowania doszło na skutek żądania Serbii, która oskarża boszniackiego polityka o to, iż w maju 1992 brał udział, tudzież wydał polecenie do ataku na wycofującą się z Sarajewa kolumnę JNA (Jugoslovenska narodna armija), w wyniku którego zginęło 6 serbskich żołnierzy, a 186 zostało wziętych do niewoli.
Ów wojenny epizod znany pod nazwą „casus Dobrovoljačka” (od nazwy ulicy, na której miał miejsce) jest jedną z najbardziej emocjonujących, nie rozwiązanych dotychczas spraw bośniackiej wojny. Niedawne aresztowanie Ganicia w Wielkiej Brytanii być może stanie się początkiem końca (?) całego zamieszania.

Ganić od kilku jednakże dni jest na wolności. Kaucję w wysokości 200 tys. funtów (430 tys. KM) wpłaciła niejaka Sanela Jenkins – kobieta interesu rodem z Sarajewa, żona brytyjskiego bankiera i honorowa doradczyni Prezydium BiH. Tak więc Ejup Ganić decyzją brytyjskiego sądu pozostanie w Londynie w mieszkaniu przyjaciela, lecz pod nadzorem policji, przed sądem będzie występował z wolnej stopy.
Na początkowe pogłoski o tym, że na kaucję miałyby zostać przeznaczone środki z budżetu BiH mocno obruszył się (jak zawsze w takich sytuacjach niezastąpiony) Milorad Dodik. W tym wypadku byłoby trudno nie przyznać mu racji, tymczasem pogłoski okazały się… pogłoskami, a z opresji uratowała Dodika pani Jenkins…:)

Oczywiście serbsko-boszniacka awantura, która rozpala emocje po obu stronach i w której każdy ma coś do powiedzenia, dla nikogo nie jest żadnym zaskoczeniem. Serbowie bronią „sprawiedliwości”, Boszniacy ogólnie „czci i niepodległości BiH” w zgodzie ze znanym wszem i wobec na Bałkanach porzekadłem - „Wszyscy jesteśmy…”. Tym razem „wszyscy jesteśmy Ejupem Ganiciem”.

Co ciekawe w kwestii ujęcia Ganicia zgody nie ma także w rodzinie. W rodzinie świeżo upieczonego ambasadora BiH w Serbii. Boriša Arnaut kilka dni po aresztowaniu Ganicia objął urząd w Belgradzie, jednak o głośnej sprawie z serbskimi urzędnikami nie rozmawiał twierdząc, że nie ma jeszcze wszystkich informacji; uważa jednak, iż Serbia posiada ważne dowody i nie ma wątpliwości, że Ganić odpowiedzialny jest za zbrodnię popełnioną na ulicy Dobrovoljačkiej.
Tymczasem adwokat Ganicia - syn ambasadora - Damir Arnaut razem z przewodniczącym Prezydium BiH Harisem Silajdžiciem kilka dni temu, zaraz po uwolnieniu Ganicia z aresztu (11.03), pobieżeli do Londynu z „prywatną”, przyjacielską wizytą do podejrzanego (bez zgody pozostałych dwóch członków Prezydium – dodajmy), przy czym Arnaut (syn) oświadczył, iż ścigając Ganicia Serbia „atakuje wprost suwerenność BiH”.
Przewodniczący Silajdžić z tej okazji zamienił słowo z ministrem spraw zagranicznych GB, ponoć głównie besztając dyplomatycznie ministra za „łamanie konwencji wiedeńskiej”.
Zresztą stronie brytyjskiej, która jakoby nie zapewniła, a wręcz uniemożliwiła byłemu członkowi Prezydium spotkanie z panią ambasador BiH oraz rodziną, mimo iż ten jest posiadaczem paszportu dyplomatycznego, obrywa się od początku całej awantury. To ciekawe, że Hary nie ma pretensji do bośniackich sądów, iż przez cztery lata nie potrafiły „wytrącić Serbii broni z ręki”, ale aby przywołać do porządku brytyjskiego ministra, pofatygował się do Londynu.

Podejrzany Ejup Ganić do Londynu pojechał z krótką wizytą. Okazję wykorzystała Serbia która, jako się rzekło, zażądała od Brytyjczyków (na podstawie wydanego wcześniej listu gończego) aresztowania byłego boszniackiego polityka.
Na te rewelacje ocknęła się i Prokuratura BiH domagając się (po czterech latach praktycznie „nicnierobienia” w tej sprawie) ekstradycji i wydania Ganicia odpowiednim organom Bośni i Hercegowiny, powołując się przy tym na prawo, które w ściganiu i sądzeniu podejrzanego uznaje pierszeństwo BiH, jako że jest on jej obywatelem.
Pewnego smaczku sprawie dodaje fakt, że Ganić do tej pory latami mieszkał sobie spokojnie w Sarajewie w sąsiedztwie… bh. prokuratury. :)
W wydanym przez nią oświadczeniu twierdzi się, iż serbskie władze obecnie samowolnie tropią obywateli BiH, od kiedy na przełomie 2004\2005 roku działania takie przestał nadzorować haski Trybunał (ICTY); nie ustanowiono jednak żadnych nowych mechanizmów, które uniemożliwiałby ściganie podejrzanych bez ważnych dowodów ich winy.

Niedługo potem MSZ Serbii potwierdziło, iż z Sarajewa dotarła nota protestacyjna, którą bośniacki MSZ skierował jako reakcję na aresztowanie Ganicia.
Jak zawsze w takich przypadkach kwitnie sztuka epistolografii: w reakcji na reakcję:) serbski przedstawiciel w Prezydium BiH Nebojša Radmanović skierował pismo do prezydenta Serbii B.Tadicia, w którym stwierdza stanowczo, iż wspomniana nota wysłana została bez zgody i wiedzy jednego z trzech członków Prezydium (czyli Radmanovicia); w ten to sposób w polityce zagranicznej BiH naruszono zasadę konsensusu, jak również dobrosąsiadzkie stosunki między Serbią i Bośnią.
W jednym z pierwszych swoich wystąpień N.Radmanović wyraził pewność, iż „w całej tej sprawie istnieją ludzie, którzy chcą chronić siebie”, po czym oskarżył Harisa Silajdžicia, że ten stoi na czele grupy osłaniającej całe wojenne Prezydium. (Grupa trzymająca władzę?!:)
„Jest tu cała grupa ludzi, która myśli, że zbrodnie popełnione w imieniu RBiH pozostaną bez kary”, twierdzi „serbska część” Prezydium.
Wyjazd Silajdžicia do Londynu określił Radmanović jako jego prywatną wizytę, a ostatnio stwierdził także, że BiH powinna przeprosić Brytyjczyków za wszelkie krytyczne uwagi na temat ich sądownictwa, jak i to, że BiH „coraz bardziej przypomina prywatne państwo” tak więc ”Serbowie, którzy nie akceptują takiej polityki, muszą (…) zdecydować, czy chcą w przyszłości pracować w instytucjach BiH”.
Silajdžić nie pozostał dłużny twierdząc, że aresztowanie Ganicia to „działania motywowane politycznie, poważnie naruszające proces normalizacji stosunków między BiH i Serbią”, która według niego pragnie rewizji swojej najnowszej historii „Od Serbii oczekujemy przyjęcia (…) rezolucji w sprawie Srebrenicy, w której to [rezolucji] jednakże pragnie ona uniknąć słowa „ludobójstwo”…

Bez względu na wynik przepychanek tego rodzaju, decyzję o wydaniu\nie wydaniu Ejupa Ganicia Serbii brytyjski sąd podejmie sam, w ciągu 45 dni licząc od dnia aresztowania, termin rozprawy przewidziano na 25 marca.
Sprawa ta ponoć poruszyła nawet media brytyjskie (nie sprawdzałam, ale wierzę, bo wiadomość ta przebiła się nawet do Polskiego Radia, a źródłem informacji z bratnich naszych krajów słowiańskich są w dużej mierze media zachodnie…).

Cały ten hałas (miejmy niedzieję jednak o coś..) jako żywo przypomina niedawną awanturę wywołaną sprawą Iliji Jurišicia (patrz - kilka postów w dół). Komentarze także są bliźniaczo podobne – kolejny raz przypomina się, że 15 lat po wojnie BiH nie wypracowała mechanizmów, które pozwoliłyby jej wypełniać swoje podstawowe obowiązki, m.in. by chronić własnych obywateli.
„Przypadek Ganicia – pisze E. Suljagić - to część reżimu Tadicia, którego to instrumentem jest także M.Dodik; podkopywanie instytucjonalnej wydajności BiH ma na celu zademonstrowanie, że na dłuższą metę jest ona (…) nie do utrzymania”.
Podobnie jak wtedy tak i w tym przypadku zauważa się, iż żądanie Serbii wydania Ganicia to w pewien sposób przyznanie się do agresji na BiH, do udziału w wojnie w Bośni w ogóle, od czego latami Serbia się odżegnywała. Bo skąd zapał do obrony swoich ofiar w BiH, skoro, jak twierdzi - Republika Serbii z wojną w Bośni nie miała nic wspólnego?

Władze Republiki Serbskiej w 2003 roku przesłały do Hagi sporą dokumentację, dotyczącą przypadku z ulicy Dobrovoljačkiej. Ówczesna prokurator Carla del Ponte, uważała ponoć owe dowody za niewystarczające, aby z całą pewnością stwierdzić winę Ganicia. Dokumentacja następnie została udostępniona prokuraturze BiH, ta w 2006 roku otworzyła postępowanie, które miało zakończyć się w ciągu 6 miesięcy. Prawie 4 lata później nie zakończono jeszcze czynności śledczych, dając tym podstawy do przypuszczeń, że w grę wchodzi nie tylko niewydolność określonych instytucji, lub kompletny brak organizacji pracy, ale też celowe zaniechanie.

Casus „kolumna z ulicy Dobrovoljačkiej” jest ciekawy także (czy może przede wszystkim) dlatego, że ściśle wiąże się z pewnym ważnym wojennym epizodem –mianowicie z ujęciem przez Serbów Izetbegovicia na sarajewskim lotnisku w maju 1992 po jego powrocie z rozmów pokojowych w Lizbonie i późniejszą wymianą boszniackiego prezydenta na serbskiego wojskowego Milutina Kukanjca. I oczywiście z wydarzeniami mającymi miejsce w tzw. międzyczasie…
Atak na kolumnę serbskich żołnierzy jest wierzchołkiem góry lodowej w całym nie wyjaśnionym dotąd zdarzeniu.
c.d.n…

Źródła: Sarajevo-x.com, e-novine, „Oslobodjenje”
*
Aby nie kończyć jednak tak pesymistycznie – poniżej akcent refleksyjno-humorystyczny. Zainspirowana wymianą korespondencji między dyplomatami BiH i RS, oraz dzisiejszą wizytą listonosza, który przyniósł mi Kaplanowe „Bałkańskie upiory”:), prezentuję jeden z moich ulubionych obrazków z portalu srbovanje.com:
„Kochamy listonoszy”

Adres na kopercie: Vukasin 6 (lat), Jelisaveta 3 (lata)
Nie znam nazwiska
Fruska Gora, Serbien
Ich ojciec jest duży, prowadzi citroena berlingo
wozi turystów
(Proszę listonosza, by ich odnalazł) :):):)

poniedziałek, 1 marca 2010

Najważniejszy jest udział

W telegraficznym skrócie informujemy o wynikach, jakie na tegorocznych ZIO w Kanadzie uzyskali reprezentanci BiH.

Najlepszym zawodnikiem z pięcioosobowej bh. ekipy okazał się Marko Rudić zajmując 36-te miejsce w slalomie i 58-me w slalomie gigant.

Pozostali bh. sportowcy wylądowali na następujących pozycjach:

Žana Novaković: 40-ta w slalomie i 41-sza w slalomie gigant;
Maja Klepić: 52-ga w slalomie gigant (slalomu nie ukończyła);
Tanja Karišik: 72-ga w biegu na 10km stylem wolnym, 88-ma w biatlonie(7,5 km);
Mladen Plakalović: 78-my w biegu na 15km stylem wolnym;

Wśród komentarzy do występów bośniacko-hercegowińskiej ekipy nie zabrakło rzecz jasna skojarzeń z aktualną sytuacją polityczną BiH. Nie umknęła uwagi "wysokość" kieszonkowego, jakie otrzymali od bh.Komitetu dzielni olimpijczycy (równe 40KM na dzień!), oraz fakt, iż wszyscy reprezentanci BiH pochodzą z RS. Nie, tym razem to nie robota Dodika:). W serbskim entitecie, jak widać więcej uwagi poświęca się sportom zimowym, a i infrastruktura turystyczna „po wschodniej stronie” pięknych bh. gór też jakby lepsza…
Tylko olimpijski duch z olimpijskiego šeher Sarajeva nietety przeminął z wiatrem…

*****
Póki co - behar od BeHara na Dzień Niepodległości! :)