To hasło przed paroma dniami niosło się wzdłuż rwącej Neretwy. Albowiem mamy kolejnych niezadowolonych z ostatnich wyczynów "top-polityków" BiH. Tym razem zareagowały organizacje pozarządowe w Mostarze, których członkowie protestowali na nowym\Starym Moście przeciw planom kolejnego krojenia państwa, jak i próbom przywłaszczania sobie Mostaru przez którąkolwiek z bh nacji.
***
Teraz z trochę innej beczki, a właściwie banii... W Banja Luce zapadł historyczny wyrok. Na mocy tegoż miasto Banja Luka i Republika Serbska mają wypłacić IZ BiH (Islamska Zajednica BiH) odszkodowanie za zburzenie w czasie ostatniej wojny 16-tu obiektów religijnych. IZ pozew wniosła już w 2000r., a z wyroku jest zadowolona. Dokładna suma odszkodowania wynosi 64,762,347 mln KM.
Przedstawiciel prawny IZ Esad Hrvacić twierdzi, że o wiele ważniejszy od tej kwoty jest fakt, że Republika Serbska po raz pierwszy przejęła oficjalnie odpowiedzialność za zniszczenia dokonane w trakcie wojny, choć przyznaje, że wysokość kwoty mogła być większa. Wartość samego meczetu Ferhadija oblicza się na 34mln KM. Jak wiadomo w odbudowę tego obiektu włączyła się Unesco.
Bośnia i Hercegowina, w dobie nasilonego nadpruwania swej bądź co bądź fikcyjnej jedności, otrzymała wreszcie tekst do hymnu. Komisja ds. Wyboru Tekstu Hymnu BiH przyjęła ostatecznie utwór autorstwa Dušana Šesticia i Benjamina Isovicia. Hymn jest podobno efektem połączenia sił dwóch poprzednich propozycji, a autorzy będą musieli podzielić się nagrodą 30.000 KM. (1 eur = 1,95 KM:)
Tekst hymnu czeka jeszcze na przyjęcie przez Parlament BiH i tu schodek, bo któż to wie, ile na tym etapie powstanie kontrowersji, upomnień o swoje, itp. Miejmy jednak nadzieję, że te obawy się nie ziszczą, bo sam tekst na pierwszy rzut oka wydaje się sympatyczny i do bólu uniwersalny. Do tego wymieniona i Bośnia i Hercegowina i nawet Krajina. Jednak jakby ktoś miał wątpliwości, że do tekstu można się jeszcze przyczepić podaję wybrane komentarze z forum : "ok, wg mnie wszystko ok, oprócz tego Krajina. Mogli od razu Wschodnia Hercegowina, Zachodnia Hercegowina, środkowa BiH, Sambreija, Zachodnia BiH i co tam jeszcze...", "bez sensu, a ta druga strofa niech będzie pierwsza"... Na szczęście więcej jest chyba pozytywnego odbioru: "Przejdzie".
Tak więc krążąc między ogniem, wodą i górami, a to zwracając wzrok ku niebu, mieszkańcy BiH, zachęceni przykładem przodków ruszają wspólnie w przyszłość swej ukochanej ojczyzny :)
HIMNA BOSNE i HERCEGOVINE
Ti si svjetlost duše
Vječne vatre plam
Majko naša zemljo Bosno
Tebi pripadam
Divno plavo nebo Hercegovine U srcu su tvoje rijeke Tvoje planine
Ponosna i slavna Krajina predaka Živjećeš u srcu našem
Dov'jeka
Pokoljenja tvoja Kazuju jedno: Mi idemo u budućnost Zajedno!
Hmm..., ciężko zacząć, bo sprawa, jak zawsze w takich przypadkach, jest niewesoła. Podczas gdy Dodik z kolegami szykują demontaż BiH, a inni kłócą się o pomniki, mali mieszkańcy (to także a propos poprzedniego wpisu) przeżywają swoje wielkie dramaty.
Tym razem padło na nieletnią mieszkankę jednej z bośniackich wiosek N.T., która padła ofiarą imama -pedofila.
Ef. Resad Omerhodżić został w tych dniach przez sąd w Travniku skazany nieprawomocnym wyrokiem na 18 miesięcy więzienia.
Stanowisko w (głośnej w Bośni) sprawie, chciał nie chciał, musiał zająć i przewodzący IZ (Islamska Zajednica) BiH - ef.Mustafa Cerić, który prawie prosto z wielkiego świata znalazł się z powrotem na ojczystej głuchej prowincji -"głuchej", gdyż po pierwsze - nomen omen - wioska, gdzie wydarzył się dramat nazywa sie Gluha Bukovica. Kilka dni temu Cerić we własnej osobie pojawił się w G.B., odwiedził poszkodowaną dziewczynkę, jej rodziców i świadka oskarżenia, zwrócił się także do mieszkanców wioski, by w żaden sposób nie zakłócali spokoju ofiary i jej rodziny, gdyż... i tu znowu pojawia się słowo "głucha" - większość mieszkanców Gluhej Bukovicy stanęło murem za swoim imamem. "Zapłakane z żalu za imamem dziewczynki to najstraszniejszy widok jaki widziałam od wojny" - napisał ktoś na forum.
Sam Omerhodżić został na razie przez Cericia suspendowany, ale z wyborem nowego imama efendi wstrzyma się aż do uprawomocnienia się wyroku sądu, który jak stwierdził szanuje. Mieszkańcy miasta natomiast, w liczbie ok.70-ciu, wczoraj pojawili się w Sarajewie, by protestować przeciw niesprawiedliwemu ich zdaniem wyrokowi, złym mediom, które sprawę nagłośniły, a także odwiedzić Sehidsko mezarje Kovaci (cmentarz bohaterów narodowych), oraz spotkać się z reisem Cericiem w jego siedzibie.
Komentarze wśród bh narodów raczej jednoznaczne i bezlitosne, zwłaszcza w stosunku do reisa Cericia, którego popularność i autorytet u bh narodów od dawna topnieje, przede wszystkim ze względu na nie ukrywane przez niego ambicje polityczne. Ale nawet i te, krytyczne komentarze oddają sprawiedliwość Cericiowi, że jednak do ofiary tragedii pofatygował się osobiście. A jak wiemy - nie jest to niestety standard.
Autorem pomnika jest Mensud Keco, który nad dziełem pracował ponad rok. Twierdzi, że z rezultatu swojej ciężkiej pracy jest zadowolony; powołuje się też na komisję, która jednogłośnie zaakceptowała jego projekt.
Pomnik słada się z brązowej obręczy zrobionej z pozostałości granatów i innej amunicji, którą zebrano po wojnie, po czym odlano w formie pierścienia, na którym odciśnięto stopy równieśników dzieci, które zginęły m.in. podczas oblężenia Sarajewa. Dwie szklane figury w środku symbolicznie przedstawiają matkę próbująca ochronić swoje dziecko. Całość ma być uzupełniona odpowiednim oświetleniem, a oficjalne otwarcie nastąpi być może w Dniu Miasta Sarejewa 6-go kwietnia.
O co cała awantura?
Otóż, już jesienią zeszłego roku koordynatorka organizacji pozarządowej "Dziecięcy ruch pokoju, miłości i przyjaźni - Dzieci Sarajeva" p. Ivana Mostarac oświadczyła w imieniu rodziców zabitych dzieci, że ci są niezadowoleni z wyglądu pomnika, który jej zdaniem przypomina - cytuję - "męski organ" i jako taki niesie złe przesłanie w kierunku rodziców ofiar. Pomnik, jej zdaniem, jest przy tym za drogi, oraz zrobiony z nieodpowiedniego, nietrwałego materiału.
Jak wiadomo pomnik ma już swoje miejsce.
Ale to nie wszystko: parę dni temu p. Mostarac i organizacja "Dzieci Sarajewa" wystosowała pismo do nowego burmistrza miasta Aliji Behmena żądając usunięcia pomnika oraz rewizji jego kosztów. Na jego miejscu, miałoby powstać "coś" w rodzaju otwartej księgi, na której stronach miałoby być wypisane 1.400 nazwisk dzieci-ofiar wojny.
I to nie koniec: dziś w portalu sarajevo-x.com ukazało się oświadczenie "Stowarzyszenia Rodziców Dzieci-ofiar wojny 1992-1995", w którym jej członkowie odrzucają zarzuty pani Mostarac, że jakoby nie odpowiadała im forma pomnika. "Obrażają nas oświadczenia dla mediów p.Mostarac, która nie jest członkiem naszego stowarzyszenia, ani rodzicem zabitego dziecka, a przedstawia się jako obrończyni naszych praw. (...) Wystarczy przeczytać z czym porównuje wygląd pomnika. (...)Po wyborze postumentu został on zaprezentowany rodzicom, z których żaden się nie sprzeciwiał". Przew. stowarzyszenia Sabrija Zimić powiedział też, że jego dwie córeczki same odcisnęły swoje stopy na obręczy pomnika na cześć swej zamordowanej siostry.
Z ankiety wspomnianego portalu wynika, że 73% mieszkanców Sarajewa pomnik nie przypadł do gustu. Pośród licznych głosów na forum, do mnie najbardziej przmawia ten:
"U nas pjęcie o sztuce współczesnej sprowadza się do osądzenia i poniżenia (...), zostawcie ten pomnik i walczcie o naprawdę ważne rzeczy, np. by teraz dzieciom żyło się lepiej, by chodziły do lepszych przedszkoli, szkół i szpitali..."
A oto część druga empiryczno –teoretycznego wprowadzenia w smaki Bośni i Hercegowiny. Tym razem na słodko.
Prijatno! Bujrum!
RAHATLOKUM czy rachatłukum?
Zawsze mam rozterkę lingwistyczną, czy opowiadając Polakom o tych słodyczach, mówić z polska: „rachatłukum”, czy trzymając się oryginału „rahatlokum”. Ostatecznie zostaję przy wersji bh, bo tak naprawdę mało kto wie, co to jest „rachatłukum”. Prawdopodobnie z tego też powodu tłumacz „Opowieści z Narni” C.S.Lewisa w „Lwie, czarownicy i starej szafie” zamiast oryginalnego „turkish delight” - w którejś z wersji filmowych – rachatłukum, napisał, że Biała Czarownica dała Edmundowi ptasie mleczko (przekład Andrzeja Polkowskiego).
Rahatlokum jest idealne serwowane z kawą. Razem tworzą zgrany duet.
Poniższy przepis mi wyszedł, jeśli chodzi o smak, nie o konsystencję ;) Żeby nie wyszło rozlazłe następnym razem sypnę żelatyny albo poszukam innego przepisu. Ale jakby co, to:
50 dag cukru w kostkach
1 litr wody – w oryginale. Ja radzę dużo mniej (z pół litra?)
8 dag mączki kartoflanej
sok z połowy cytryny
10 dag migdałów
cukier waniliowy i/lub mączka kokosowa, może też być jakiś orzeszek do przybrania, ale nie musi
i kilka kropli olejku różanego (opcjonalnie;) Radziłabym zamiast tego trochę marmolady różanej. To jest wersja różana. Rahatlokum mogą być różne. Najbardziej popularne to oprócz różanego orzechowe. Poza tym jest wiele innych odmian.
Zagotować cukier, sok z cytryny i pół litra wody, zdjąć pianę i gotować na małym ogniu 15 min. Do mączki ziemniaczanej stopniowo dodawać litr/ pół litra zimnej wody i ciągle mieszać/ubijać ubijaczką.
Gdy cukier jest już ugotowany, do kipiącego roztworu dodać rozrobioną mączkę, również ciągle mieszając. Następnie wziąć łyżkę drewnianą i mieszając gotować masę, dopóki nie zacznie odchodzić od łyżki. Zdjąć z ognia, dodać obrane, posiekane migdały (do tego też dobrze sięnadają posiekane gotowe płatki migdałowe) i wszystko dobrze wymieszać.
Brytfankę (lub jakąś miskę z większym dnem) wysmarować tłuszczem i wlać gorącą masę, do grubości 2 palców i zostawić do ostudzenia na noc.
Dnia następnego posypać stolnicę cukrem waniliowym i wyjąć rahatlokum z naczynia. Najlepiej przy pomocy mokrego noża powycinać kostki (ok. 2cm) i obtoczyć w cukrze waniliowym lub wiórkach kokosowych. Każdą kostkę włożyć do papierowego kabzelka albo ułożyć na talerzu.
Dla 100% pewności, że jemy dobre rahatlokum, radzę zaopatrzyć się w oryginalne;) Nie jest ciężkie do transportu, ani drogie, a pyszne. Niektórzy członkowie mojej rodziny potrafią zjeść samodzielnie całe opakowanie :\
SUTLIJA – ryż na mleku
Równie doskonały, jak prosty w obsłudze. Proces przyrządzania niesie w sobie zagrożenie poparzeniami języka i tym, że trudno przeprowadzić przepis do końca (wersja schłodzona), bo znika przed czasem.
1 miarka ryżu
2 i ½ miarki mleka
1 i 1/2 miarki wody
cukru do smaku
1-2 goździków
trochę cynamonu
Gotować mleko, ryż i wodę, dopóki ryż nie będzie miękki. Wtedy wsypać cukier i gotować dalej do pożądanej gęstości (najczęściej robi się prawie jednolita masa). Pod koniec gotowania wrzucić goździki. Ugotowaną sutliję wlać do miseczek i pozostawić do wystudzenia. Przed podaniem posypać cynamonem.
Na zdjęciu typowa sutlija: nie pozwoliła poczekać nie tylko na wystygnięcie, ale i na zdjęcie :]
HURMAŠICE – słodkie tłuścioszki
Ten tekst wypada mi napisać zagryzając bohaterki akapitu :p (mniam, mniam jakie dobre :):p)
Polskiej wersji powiedzenia «wygląda jak pączek w maśle» powinno odpowiadać bośniackie «wygląda jak hurmašica w agdzie”. Bardzo bośniackie, bardzo tradycyjne, bardzo kaloryczne, bardzo smaczne.
250 g masła
1 łyżka octu winnego
szczypta sody oczyszczonej
1 jajko
1 torebka cukru waniliowego
37 dag mąki
450 g cukru
1 cytryna
opcjonalnie mleko i orzechy
Ubić/miksować dłuższą chwilę jajko i cukier waniliowy. Do masy dodać masło, wcześniej rozmiękczone w temp. pokojowej. Dodać sodę i łyżkę octu winnego. Włożyć do lodówki, by masa się scaliła. Po wyjęciu dodawać mąki, łyżka po łyżce, dopóki ciasto nie zacznie odchodzić od ręki. Formować hurmašice w krótkie płaskie wałeczki. Zazwyczaj robi się małe dziurki przy pomocy tarła albo odgniatając na pofalowanej powierzchni naczynia. W środeczkach można zamknąć orzechy i wedle życzenia dodać mleko, cukier.
Układać hurmašice w naczyniu / na blasze. Piec w temp. 150st.C 45 min (z mojego doświadczenia wynika, że dłużej, albo częściowo na większej temp.).
W międzyczasie przygotować tzw. „agdę”, czyli ulepek, którym potem polejemy hurmašice. 400-450 g cukru, 2 szklanki wody, wyciśnięty sok z 1 cytryny i cukier waniliowy wymieszamy i zagotujemy. Gorące hurmašice zalewamy wystudzoną agdą lub odwrotnie – gdy wystygnązalewamy wrzącą.
TUFAHIJE – co nas uszczęśliwia :)
Na koniec moje ulubione rajskie, królewskie jabłka. Tufahije (z akcentem na fa) to wydrążone w środku jabłka, gotowane w syropie. W miejsce gniazda nasiennego wkłada się farsz z mielonych orzechów, migdałów i bitej śmietany. Na górze zatyka się wisienkę z kompotu.
Podobno pierwotnie trafiły do Sarajewa z Bagdadu (tufahum z arab. – jabłka).
Najsmaczniejsze – u znajomej Bośniaczki, jeśli taką macie. W najlepszym otoczeniu – w Jablanicy z widokiem na Neretwę.
Na 8 tufahiji potrzeba:
8 jabłek (nie rozpiekających się (polecane w oryginale „delišes”),
500 g cukru,
0,5 l wody,
1 cukier waniliowy,
0,25 l śmietany 30% do ubicia,
150 g cukru pudru,
100 g orzechów,
50 g migdałów
i trochę skórki cytrynowej.
Pół litra wody, 500 g cukru i cukier waniliowy (cały) zagotować.
Jabłkom wyjąć muchy i środeczki i obrać. Włożyć je do garnka z wodą i cukrem i gotować 10 min. Sprawdzić, czy się nie rozwalają. Potem zdjąć z kuchenki, wyciągnąć jabłka i zostawić do ostudzenia ok. 30 min. (jeśli się nie zmieszczą za 1 razem to w tym samym syropie można gotować drugą ratę).
Następnie napełnić jabłka wcześniej przygotowanym nadzieniem z mielonych orzechów, migdałów, drobniutko pokrojonej skórki cytrynowej (troszeczkę tylko, bo daje silny aromat) i ubitej z cukrem pudrem śmietany, które to składniki należy wymieszać. (Uwaga! Bierzemy tylko tyle bitej śmietany, by z bakalii zrobiła się słodka masa, bo reszta będzie potrzebna do przystrojenia).
Podając, jabłka przybrać resztą bitej śmietany (takie większe kupki od góry:) i czereśnią, wiśnią, żeby było trochę cierpkie. Z kompotu lub konfitury.
Podaje się chłodne. Można włożyć do pucharków i podlać wystudzonym kompotem, w którym się gotowały.
Przepisy pochodzą z internetu z różnych okresów dziejowych, z wasnego doświadczenia oraz z książki Alija Lakišić „Bosanski kuhar”, Sarajevo: Svjetlost, 1999.
Podmuch wolności (czyt. dni wolne) wyzwolił w kaszence zew kuchni, czyli skłonność do przygotowywania dziwnych i nieznanych potraw.
Dlatego też, łącząc hobby beharowe z hobbijem kulinarnym postanowiłam sklecić posta, wprowadzającego naród w tajniki smakowe kuchni bośniackiej. Myślą przewodnią jest: ZRÓB TO SAM :)
Bh-przepisów jest mnóstwo, niektóre dania zjeść możemy tylko w ich ojczyźnie, a inne tylko tam smakują dobrze. Ale kaszenka i jej podobne/ni odłączeni na dłużej od bałkańskich smaków po prostu więdną i popadają w apatię ;-)
Takie osoby należy niewątpliwie podlewać kavą/kafą/kahvą (patrz tu ) i to jest, z grubsza ujmując, meritum sprawy.
A potem można coś zjeść.
Poniższe przepisy mają tę mocną stronę, że są sprawdzone :) przeze mnie :) i wyszły :) i można je zrobić w warunkach polskich.
Sztandarową potrawę bałkańską nadmieniam dla zasady, a przepis dam, gdy wreszcie mi wyjdzie ta koszmarna jufka!!!!!!! ;|(czyt. cieniutkie ciasto, w które zawija się farsz)
Na tej samej zasadzie nie podaje przepisu na bosanski lonac (nie robiłam go jak trzeba w gliniaczku i s-pieprzyłam (previše bibera)) oraz ćevapy, bo nie mam grilla.
ULUK-DOLMA (SOGAN-DOLMA) – potrawa z natury kobieca
Dolma to wszystkie wydrążone warzywka, które nadają się do wypełnienia farszem z mięsa i ryżu (cebule, papryki, pomidory, bakłażany, kabaczki...). Dževad Karahasan pisał o dolmie: „Dania te przygotowuje się w środku, w domu, po wizycie gości, w kręgu rodziny, (...), na kuchni, w hermetycznie zamkniętych naczyniach. (...) Jeśli robi się dolmę z papryki, wydrążonego ziemniaka lub kabaczka, ma kształt tego, co się faszeruje, gdy zaś owija się farsz jakimś liściem, zazwyczaj ma kształt piłeczki lub kulki (...). Tak wygląda jedna sztuka dolmy, gdy zaś przyrządzi się ich odpowiednio dużo, układa się je w naczyniu o kształcie amfory (...). Każdy składnik dolmy musi zachować swój pierwotny smak, wszystkie zaś razem tworzą zupełnie nowy, wyjątkowo złożony, którego nie można z niczym porównać. (...) dolma to potrawa przyrządzona w sposób dramatyczny, dlatego też jest bardzo charakterystyczna dla ukonstytuowanej w sposób dramatyczny bośniackiej kultury i dla niej typowa. Dolma to potrawa pierwiastka żeńskiego, danie o charakterze wewnętrznym, zamkniętym.” (Sarajewska sevdalinka, przekład D. Cirlić-Straszyńska, Joanna Pomorska, Pogranicze – Sejny 1995, s.24-25)
Sogan-dolma/uluk-dolma, to akurat faszerowane cebule.
Na 4 porcje:
Ok. 60 dag cebuli do faszerowania
Ok. 10 dag cebuli na farsz
40 dag mięsa
8 dag ryżu
2-3 łyżki oleju (albo roztopionego tłuszczu)
sól
pieprz
ugotowany pomidor bez skórki
trochę papryki czerwonej mielonej lub suszonej
trochę octu lub śmietany
½ l kwaśnego mleka
ewentualnie ząbek czosnku
Przygotowujemy łuski cebuli. Podcinamy czubki cebulek i gotujemy aż będą na tyle miękkie, żeby można wyjmować „koszulki” jedną z drugiej, a na tyle twarde, by się nie rozpaść. Zdejmujemy z ognia, odcedzamy ciepłą i wlewamy zimną wodę. Następnie palcami wypychamy poszczególne łuski. Pierwszą warstwę odrzucamy, a kolejne wykorzystujemy do dolmy. Z jednej główki cebuli otrzymujemy kilka dolm.
Mielimy mięso z cebulą, solimy. Płuczemy ryż, podduszamy i mieszamy z mięsem, dodajemy trochę pieprzu, jajko, znów mieszamy – w ten sposób otrzymujemy farsz. Niektórzy dodają trochę oleju, ale wtedy ryżu nie dusimy i ząbek czosnku.
„Koszulki” cebuli nadziewamy farszem, do większych dopychając farsz palcami, a do mniejszych np nożem.
Cebulki z farszem wkładamy do rondla, zalewamy wodą lub bulionem, aż będą przykryte, dodajemy trochę octu lub śmietany, przyciskamy talerzem lub pokrywką o średnicy mniejszej od rondla, aby podczas gotowania nie wypłynęło mięso i gotujemy. Zagotują się za ok.10 min, potem dusimy na wolnym ogniu. Ugotowanej dolmę można posypać czerwoną papryką.
Dolmę można podawać z kwaśnym mlekiem lub kwaśną śmietaną.
BEGOVA ČORBA – czyli jak zadowolić bega i sprawić, by miał dużo dzieci ;P
Wbrew pozorom nie jest to przepis na perwersyjne igraszki, ale na zupę.
Begova čorba, czyli zupa bega (beja) zawiera jeden ciekawy składnik, który – i tu przepraszam za trudność – jest w PL trudno dostępny, jeśli w ogóle.. Moje złoża pochodzą z Baščaršiji.. Chodzi o bamiję (bos.) czyli bamię, okrę, ketmię piżmową, ketmię jadalną, piżmiana właściwego, czy jakoś tak (pl.):
Jest to gatunek rośliny jednorocznej (Hibiscus abelmoschus łac.) lub wieloletniej (hibiscus esculentus łac.) należący do rodziny ślazowatych (Malvaceae), uprawiany w krajach tropikalnych. (tyle na ten temat znalazłam). A w stanie suszonym można ją nabyć właśnie np. na Baščaršiji nawleczoną na dłuuugie nitki. Ma tę tajemniczą właściwość, że podobno korzystnie wpływa na potencję. Zapewne dlatego begova čorba była cenioną przez begów potrawą ;)
½ kg mięsa z kury
20 dag mąki
seler (korzeń)
pietruszka (korzeń)
50 g bamii
20 g ryżu
2 dcl śmietany
3 żółtka
sok z cytryny
sól
Mięso i warzywa wkładamy do zimnej wody, solimy, gotujemy. Ugotowane wyjmujemy (lub cedzimy zupę), warzywa i mięso kroimy w kosteczkę i z powrotem wkładamy do zupy, na gorący palnik. Dodajemy ugotowany ryż i bamię. Przed podaniem do zupy dodajemy śmietanę i żółtka.
(na zdjęciu bamia w zupie, to te szaro zielone elementy, jeden z nich pozuje na marchewce)
MUSAKA OD PATLIDŽANA – pyszności w cieście naleśnikowym
Musaka jak wszystkie wspomniane przez mnie potrawy pochodzi z otomańskiego dziedzictwa gastronomicznego. Z jezyka arabskiego „musäqqa” oznacza «zwilżony, napojony». Alija Lakišić, autor znanej książki kucharskiej cytuje znawców tematu: „Musaka to ulubiona mahometańska potrawa. Przyrządza się ją z bakłażanów i mięsa ...” Jest to również jedna z ulubionych potraw kaszenki:
Na 4 porcje:
1,20 kg bakłażanów
20 dag mięsa (wołowego)
10 dag tłuszczu
3-4 dag soli
2 jaja
2 dcl mleka
8 dag cebuli (np czerwonej)
4 dag mąki
2 g pieprzu
Bakłażany obieramy, oczyszczamy i kroimy na podłużne kawałki, solimy i zostawiamy na jakiś czas. Mięso mielimy lub kroimy na kawałeczki (szybciej będzie kupić takie gotowe), cebulę obieramy i kroimy. Na tłuszczu dusimy cebulę i mięso, solimy. Smarujemy naczynie (np żaroodporne), kładziemy warstwę bakłażanów (wcześniej spłukujemy z soli), na to warstwę mięsa i cebuli, troszkę pieprzymy, następnie znów warstwę bakłażanów, mięsa z cebulą, a na wierzchu koniecznie warstwę bakłażanów. Zapiekamy. Gdy musaka jest prawie upieczona wyjmujemy, zalewamy ciastem z jaj, mleka i mąki i z powrotem wkładamy do piekarnika. Zapiekamy.
Przepisy pochodzą z internetu z różnych okresów dziejowych, z wasnego doświadczenia oraz z książki Alija Lakišić „Bosanski kuhar”, Sarajevo: Svjetlost, 1999.