sobota, 26 kwietnia 2008

Zmartwychwstanie Soboru św.Trójcy

Jeszcze nie skończyło się dobrze jedno święto, a już zaczyna się kolejne. Ot, cała Bośnia i Hercegowina.
Dziś Wielką Sobotę obchodzą wierni prawosławni, w tym Serbowie.
Jak to w święta jest miło i przyjaźnie. Serbowie w BiH przyjmują życzenia od swoich muzułmańskich, katolickich i zydowskich sąsiadów. Władze, świeckie i religijne, wszystkich szczebli na ręce m.in. serbskiego bh metropolity dobrobośniackiego Nikolaja złożyły życzenia szczęścia i pokoju. Kardinał Vinko Puljić nie zapomniał pozdrowić głowy Serbskiej Cerkwi Prawosławnej - patryjarchy Pavle.
Z tej okazji warto wspomnieć i o oczekiwanym zmartwychwstaniu największej prawosławnej świątyni BiH.
Albowiem, spacerując ulicami wschodniego Mostaru, idąc w kierunku trasy M17, trochę w górę od Sahat kuli, napotkamy na swojej drodze..."wielkie nic". Tyle bowiem zostało z cerkwi św. Trójcy, do ostatniej wojny najważniejszego kościoła bh Serbów. Ze spalonej i zaminowanej w 1992r. budowli udało się uratować i wywieźć do Trebinja jedynie cenne ikony.
Sobór powstał w 1873r. na fundamentach poprzedniej budowli i był dziełem Andrije Damjanova. Jak w przypadku większości obiektów religijnych w BiH, tak i tu budowę wsparł i sułtan (w tym przypadku Abdul Aziz) darując nań sumę 100.000 groszy.
Na wybudowanie nowej świątyni potrzeba ok. 15mln KM.
Tym razem jednak w dzieło odbudowy angażuje się nie sułtan a Dyrektor Generalny UNESCO - Koichiro Matsuura (tak, ten sam pechowiec, który nie zdołał zobaczyć wyszegradzkiego mostu:). Pan Matsuura obiecał zorganizować międzynarodową kampanię na rzecz budowy soboru. Pierwszym donatorem okazała się jednak osoba prywatna - mieszkaniec Mostaru, adwokat Faruk Čupina przekazał na zbożny cel 10.000KM, co uważa zresztą za rzecz naturalną dla obywatela miasta, w którym jego rodzina żyje od 500-set lat.
Dla mostarskich Serbów, których liczba obecnie nie przekracza 4.000 ( w 1991r było ich ponad 14.000), to na pewno dużo. Dla UNESCO Sobór św. Trójcy to jeden z trzech "budowlanych" priorytetów w BiH. Oprócz cerkwi organizacja angażuje się w odbudowę meczetu Ferhadija w Banja Luce i klasztoru Plehan koło Derventy.

(źródło: slobodnaevropa.org)

poniedziałek, 21 kwietnia 2008

Nowa Sarajewska Hagada

Trwa Pesach. To najważniejsze żydowskie święto, w tym roku obchodzone jest od 19-go do 27-go kwietnia. Z okazji czczonego na pamiątkę wyjścia Żydów z niewoli egipskiej Pesach, w Sarajewie zaplanowano kilka imprez kulturalnych, których organizatorem (przy finansowym wsparciu Ministerstwa Kultury i Sportu Kantonu Sarajewo) jest sarajewski Związek Żydowski (Jevrejska Zajednica BiH). Przewodniczący JZBiH Jakob Finci przyjął życzenia m.in.od władz miejskich i Reisu-l-ulemy ef. Mustafy Cericia.
Gwoździem programu była jednak promocja nowego wydania "Sarajewskiej Hagady", która odbyła się w Teatrze Narodowym zeszłej niedzieli. Co ważne - Hagada po raz pierwszy (wraz z objaśnieniami ilustracji) została przetłumaczona na bośniacki i angielski.
Hagada, tradycyjnie odczytywana podczas "sederu" - uroczystej wieczerzy poprzedzającej święto, opisuje m.in. wyjście Żydów z niewoli w Egipcie, zawiera psalmy, modlitwy, fragmenty Biblii, starych legend, anegdot i dziecięcych piosenek, a kończy sie popularną "Had gadja".
Sarajewska Hagada to jednak dzieło wyjątkowe i na pewno jeden z największych kulturalnych skarbów stolicy BiH. Dobrze strzeżony oryginał od 1894r. znajduje się w Muzeum Narodowym BiH (Zemaljski muzej BiH). Bogaty iluminowany rękopis powstał prawdopodobnie w 14-tym wieku w Hiszpanii, skąd uciekający przed inkwizycją Sefardyjczycy, przywieźli go do Bośni. Tutaj, ukrywany podczas II wojny, zachował się do dziś. Zawierająca 142 pergaminowe strony księga uważana jest za rzadki przykład sztuki iluminatorskiej średniowiecza. Jej treść natomiast stanowi jednocześnie interesujący zapis ówczesnych obyczajów i wierzeń.
Słowem wyjaśnienia - Żydzi (przeważnie sefardyjscy) to czwarta ważna grupa w religijno-kulturowym tygielku BiH. Pierwsi Sefardyjczycy (Spaniolowie) zjawili się w Sarajewie prawdopodobnie w 1566r zajmując m.in. dzielnicę Bjelave. Żydzi sefardyjscy w BiH (w sensie fizycznym) nigdy nie mieszkali w gettach, posiadali znaczną swobodę, a zachowując i pielęgnując swoje tradycje i język hiszpańsko-żydowski - ladino, utrzymywali kontakty z kulturą otoczenia. W 1581r. powstała w Sarajewie ich pierwsza synagoga.
Spaniolowie, będący wytrawnymi lekarzami, bankierami, zakładali również żydowskie towarzystwa kulturalno-oświatowe ("La Benevolencija" istnieje od 19w. do dziś), biblioteki, tworzyli literaturę w swoim języku (m.in. Laura Papo-Bohoreta zm.1941, na serb.-chor. tłumaczył z ladino Isak Samokovlija, zm.1955).
Po II wojnie i masowej zagładzie Żydów Sefardyjczycy, ich język i kultura, niemal zniknęły z Bośni. Także ostatnia wojna przyczyniła się do ich migracji. Obecnie liczbę Sefardyjczyków w BiH szacuje się na ok. 1000 osób.
Tym bardziej pozytywna wydaje się wiadomość, że niedługo w Banja Luce ponownie powstanie synagoga. Jak zapewnia przewodniczący tamtejszej gminy żydowskiej Jakob Danon, miasto zabezpieczyło parcelę pod zabudowę, a tym samym zyska nową międzynarodową przestrzeń kulturalną. Z powodu małej liczby członków gminy (ok. 70 rodzin) synagoga będzie godzić elementy sefardyjskie i aszkenazyjskie.
Żydzi aszkenazyjscy zaczęli napływać do BiH w czasach okupacji Austro-Węgier, a tylko w Banja Luce do II wojny światowej powstały 4 synagogi.
Świąteczne uroczystości potrwają w BiH do następnej niedzieli, kiedy odbędzie się drugi seder, związany m.in. z uczczeniem 60-tej rocznicy istnienia państwa Izrael.
(źródło: fildzan-viska, saray.net., benevolencija.eu, sarajevo-x.com)

czwartek, 17 kwietnia 2008

Bośniaki

Ten post nie jest o bośniackich wieśniakach.

Postanowiłam przeprowadzić małe śledztwo kulturoznawczo - językoznawcze, ale ponieważ wróciłam do punktu wyjścia, przeglądnąwszy stosik ciężkich książek, poprzestanę na wiedzy popularnej.

Pomysł na tego posta nadszedł, gdy wróciłam ze sklepu i położyłam moje bośniaki na stole. A potem pod wpływem nagłej refleksji, zaczęłam tropić w internecie i dowiedziałam się, że komuś w bośniakach brakuje blachy w czubkach.

Hmm, bez urazy, ale wbrew temu, co znajdziemy (a raczej nie znajdziemy) w wielu encyklopediach i słownikach, wyraz „bośniak” w języku polskim oznacza nie tylko mieszkańca Bośni lub przedstawiciela narodu muzułmańskiego.

Bośniaki / bośniaczki, co dla krakusa jest rzeczą oczywistą, jak bułka z masłem, to rodzaj białego pieczywa, bułki z dużą ilością kminku w środku i na zewnątrz, najczęściej trójdzielnej. Bułeczki te w kuchni galicyjskiej, to pamiątka po okresie zaborów. Wg Roberta Makłowicza, powszechne zastosowanie kminku w pieczywie najprawdopodobniej zostało przywiezione przez cesarskich urzędników pochodzenia czeskiego. Czesi nie Czesi, ale w końcu Austro-Węgry też złakomiły się na Bośnię i Hercegowinę, tyle że, jak wiemy, nie wyszło im to na zdrowie po 1914r. Tylko nurtuje mnie, skąd dokładnie bośniaki? W grę wchodzą różne hipotezy; czy jakiś zdolny bośniacki kucharz zrobił karierę na wypieku kminkowych bułek, czy Bośniacy dzierżyli w posiadaniu sieć piekarni w Monarchii, a może w Bośni nagle zapanowała przejściowa moda na bułki z kminkiem? Obecnie jakoś nie kojarzę odpowiedników w bośniackich piekarniach. Ciekawe, co by na to powiedział somun (gdyby oczywiście mógł mówić) :o

Drugie znaczenie wyrazu „bośniaki”, na które natknęłam się przypadkiem, to rodzaj butów militarnych, porządne żołnierskie obuwie skórzane, z membraną i na wibramie, popularna nazwa na „ICW”,”belleville” (proszę mnie, jakby co, poprawić, bo nie mam o tym bladego pojęcia).. Nazwa pochodzi stąd, że w takich butkach chodzili amerykańscy żołnierze z SFOR-u. Podobno dobrze się w nich chodzi, choć są raczej na zimę, a do tego mają wygodny system sznurowania :)

Aaa, coś jeszcze. Spotkałam ponadto na allegro „bośniak” - mundur, używany przez polskich żołnierzy na misjach, wersja letnia, przewiewny, szybkoschnący. Spodnie posiadają kieszenie na nogawkach z przodu i z tyłu. Poprzednik munduru „snajper” (może zakończmy już tę tematykę..?). Sprzedawca munduru twierdzi, że dziś bardzo trudno je znaleźć, ponieważ ten typ odzieży wojskowej przestano produkować w 2003 roku. No i dobrze. Lepiej, żeby „bośniaki” kojarzyły się z bułkami.

(wykorzystałam: http://www.travelforum.pl/mini-przewodnik-po-krakowie/1064-grzybowe-bufety-tematyczne.html; http://ngt.pl/forum/%5Bobuwie%5D-buty-bundeswehry,318,2.html;http://www.forum4x4.pl/i kilka ksiąg, encyklopedyj, słowników tudzież leksykonów, w których nic ciekawego nie znalazłam)

PS: Pod powyższym postem otwieram w komentarzach wielką skarbnicę dziwnych BeHarowych nazw używanych w Polsce lub kolejnych znaczeń „bośniaków”. Ciekawe, czy ktoś coś wyszpera :) Kiedyś słyszałam od koleżanki nie związanej z tematem, że „sarajewo” znaczyło coś jakby „fajowo”:). Że nie wspomnę o banialukach!

środa, 16 kwietnia 2008

Mania zmniejszania

W zeszły weekend BiH odwiedził Richard Holbrooke. Jeden z twórców porozumienia z Dayton spotkał się z czołowymi postaciami bośniackiej sceny politycznej. W Banja Luce rozmawiał z Miloradem Dodikiem, który tradycyjnie przy każdej sprzyjającej okazji (tj. przed, w trakcie i po wyborach, a ostatnio po ogłoszeniu niepodległości Kosowa) grozi rozpisaniem referendum w sprawie odłączenia Republiki Serbskiej od BiH.
Podczas rozmowy z Holbrookiem spuścił nieco z tonu zapowiadając m.in., że RS akceptuje zapisy układu z Dayton, popiera europejską drogę BiH, ale zdecydowanie żąda określenia jasnej pozycji RS w obrębie BiH. Dodik zapowiedział, że istnienie RS - negowane w kraju poczynając od przeciętnego Sarajliji po przedstawicieli elit politycznych - nie podlega dyskusji.
Republika Serbska to twór ustanowiony i uznany przez architektów układu daytońskiego. Dodik dowodzi więc, że jego żądania dotyczą jedynie akceptacji i przestrzegania przez Parlament BiH założeń tegoż porozumienia.
Wysoki Przedstawiciel Miroslav Lajčak wielokrotnie powtarzał, że nie dopuści do likwidacji serbskiego bh "entitetu".
Także R. Holbrooke stanowczo zapewnia o nienaruszalności obecnego stanu rzeczy, stwierdzając m.in., że nie ma mowy o likwidacji istniejących "entitetów", o odłączeniu któregoś z nich lub powstaniu nowego". Amerykański gość przyznał, że pokój daytoński nie jest doskonały, a niektóre jego założenia w ogóle nie weszły w życie. Odniósł się też do kontrowersji dotyczących nazwy Republiki Serbskiej, wspomniał że nazwa powstała na dwa miesiące przed rozmowami w Dayton i zyskała akceptację samego Aliji Izetbegovicia.
Nawiasem mówiąc, gdyby nie było RS, pewnie choćby z punktu widzenia niektórych bh polityków, należałoby ją wymyśleć. Bez paniki, wojny raczej nie będzie. Panowie Dodik i Silajdžić są sobie bardzo potrzebni.
A od czasu do czasu na bh forach można przeczytać uwagi typu: "Niech się wreszcie odłączą i w końcu będzie święty spokój".
Oj, nie będzie. Mamy tu bowiem kolejnych niezadowolonych. Walka Chorwatów o własny "entitet" jest równie długa, jak historia rozpisywania sławnego referendum w RS.
(Przy okazji - ew. powstanie "trzeciego entitetu" było szeroko komentowane przez niezawodnych jak zawsze internautów; niektórzy z nich mieli autorskie pomysły na nowy bh twór, jeden z forumowiczów zaproponowal utworzenie "entitetu zwierzątek domowych":)
Wracając do rzeczy - Chorwaci w BiH twierdzą, że brak własnego "entitetu" jest zagrożeniem dla ich tożsamości, także językowej (?!). Czują się przytłoczeni i w ważnych sprawach przegłosowywani przez federacyjną większość muzułmańską.
Holbrooke stanowczo odmówił racji bytu kolejnego entitetu. Powołał się na spotkanie z Željko Komšiciem (choć wybranym boszniackimi głosami, to bądź co bądź chorwackim członkiem Prezydium BiH), z którym jak stwierdził odbył "bardzo dobrą rozmowę". Przypomniał też, że "Franjo Tudjman w Dayton dostał wszystko, czego żądał". Nie zgadza się z tym przewodniczący HDZ BiH Božo Rajić, który uznał wypowiedzi Holbrooka za nie wiążące wypowiedzi prywatnej osoby, zapowiadając równocześnie, że "nic nie jest tak święte, by nie można było tego zmienić".
Tymczasem tzw. wspólnocie międzynarodowej bardzo zależy na utrzymaniu status quo. Niejako "samoistnym" rozwiązaniem bośniackich problemów ma być przyjęcie BiH do UE. Stąd naciski Zachodu (m.in. OHR-u) na bh polityków, by jak najszybciej wprowadzali niezbędne reformy. Ich jakość (jak w przypadku choćby niedawnej reformy policji), jakkolwiek by to cynicznie nie brzmiało, zachodnich polityków nie obchodzi. Najważniejsze, by ruszyć z martwego punktu i by ten pociąg wreszcie pchnąć.
Byłoby miło, gdyby go jeszcze pomóc skierować na dobre tory.
*
(źródło: rtvfbih.ba, slobodna-bosna.ba, kliker.info, Jad i Zabava, slobodnadalmacija.hr )

niedziela, 13 kwietnia 2008

Dawno, dawno temu, była sobie...

...reforma policji BiH. Po czterech latach, pewnego kwietniowego czwartku, tuż przed północą bh parlament przyjął zapisy prawne o reformie policji! Tym samym został spełniony jeden z fundamentalnych warunków, który pozwoli BiH podpisać z UE Porozumienie o Stabilizacji i Stowarzyszeniu.
Początkowo dyskutowano trzy różne propozycje ustawy, bez rezultatu. Większością głosów przeszła dopiero czwarta zgłoszona przez 22 posłów z pięciu tworzących koalicję partii. Wyniku nie zaakceptowała Partia Akcji Demokratycznej (SDA).
Nowe prawo opiera się na wcześniejszych propozycjach i ustanawia 7 organów administracyjnych, które w przyszłości mają koordynować pracę 2 z 15 działających dotąd agencji policyjnych.
Koordynacja ma dotyczyć pracy agencji bezpieczeństwa (Agencija za istrage i zaštitu SIPA- to takie połączenie ABW i CBŚ) oraz policji granicznej (Granična Policija), natomiast pozostałe struktury wewnątrz obydwu jednostek administracyjnych BiH (entitetów) mają działać samodzielnie.
Pierwotnie, czyli przed czterema laty, proponowano zjednoczenie i ujednolicenie różnych struktur policyjnych, pomysł ten jednak szybko upadł, gdyż RS chciała zachować policję swojego "entytetu". To z kolei wywoływało niezgodę pozostałych, bo jak twierdzono - nie można legitymizować organizacji, która w czasie wojny brała udział w zbrodniach.
Ostatecznie zachowano rozdział na policję RS i FBiH, lecz pod naciskiem m.in. Wysokiego Przedstawiciela do wspomnianych zapisów dodano artykuł zapowiadający koordynację także lokalnych okręgów policyjnych, co nastąpiłoby rok po oczekiwanych zmianach w bh konstytucji. Ups! Następna zagwozdka - bo narzucona w Dayton ustawa zasadnicza BiH nie spełnia europejskich standardów, a Bośnia ma być wszak państwem europejskim.
(źródło: Javno.com)

piątek, 11 kwietnia 2008

Nowy film i... nowa partia

Bośniacko-hercegowiński zdobywca Oscara, reżyser Danis Tanović założył nową bh partię.
Zebranie założycielskie "Naszej Partii" ("Naša stranka") odbyło się 5-go kwietnia. Jak zapowiedział autor "Ziemi niczyjej", partia ma za zadanie "reprezentować zwykłego człowieka i jego naturalne prawo do przyzwoitego życia". Będzie organizacją nastawioną proeuropejsko, opartą na uczciwych i kompetentnych osobach wszystkich narodowości. Te z kolei powinny przyciągnąć do aktywności wyborczej tych, którzy rozczarowani polityczno-ekonomiczną sytuacją w BiH, wybory omijali z daleka.
Pewną przeszkodą podczas wyborów może być fakt, że prawo wyborcze BiH faworyzuje partie walczące o przychylność wyborców tylko z jednej określonej grupy etnicznej, ale reżyser (który został w-ce przewodniczącym partii, przewodzi jej Bojan Bajić) i tu jest dobrej myśli, choć sytuację w kraju ocenia na wskroś realnie: "Walka o przemiany w BiH to nie bieg na 100 metrów a maraton".
Ci z internautów, którzy rzecz widzą optymistycznie twierdzą, że przynajmniej Tanović nie zostaje politykiem dla sławy i pieniędzy, bo te już ma.
W dniu, gdy reżyser przedstawiał światu swoje nowe polityczne przedsięwzięcie, Bośnię, a dokładniej Srebrenicę odwiedzał Colin Farrell. Aktor zagra główną rolę w nowym filmie Tanovicia "Trijaža", do którego zdjęcia rozpoczęły się w Hiszpanii. Scenariusz do niego napisał...chmmm... Scott Anderson, a Farrell wcieli się w postać... fotoreportera wojennego.
Czyżby deja vu?:)
(źródło: 24sata.ifo, zid.ba)

Łapią Karadžicia!

Niestety tylko na ekranie.
Od kilku miesięcy w kinach na świecie i w BiH można oglądać film Richarda Sheparda "The Hunting Party", co na bh języki przełożono jako "Lov u Bosni" ("Łowy w Bośni"). Premiera filmu, w którym główną rolę gra Richard Gere, odbyła się latem na festiwalu w Wenecji w 2007r. Fabułę oparto na artykule Scotta Andersona "What I did on my summer vacation", a zdjęcia kręcono przez dziewięć jesiennych tygodni m.in.w Chorwacji i w Bośni AD 2006.
W niewielkim skrócie: film opowiada o grupie amerykańskich dziennikarzy, wśród nich bohater Gere'a - Simon Hunt, którzy przybywszy do Bośni pięć lat po wojnie, zbierają materiał o lokalnym zbrodniarzu wojennym. Choć nazwisko Karadžicia w filmie na pada, nietrudno się domyslić o kogo chodzi.
Dwa lata temu, gdy Amerykanie przyjechali do Sarajewa, bh media po prostu pieściły R.Gere'a. (Pamiętam, bo - całkiem przypadkowo:) - bawiłam wówczas w Saraju). Powiedziano o nim chyba wszystko, także to, że jako wegetarianinowi ponoć przeszkadza mu sam zapach ćavapa:), ale już pląsy derwiszów "uduchowiony" gwiazdor przyjął z zachwytem. Zdziwił go także fakt, że Kusturica, którego filmy uwielbia, pochodzi z Bośni.
W telewizji jednym z zabawniejszych akcentów, był fragment reportażu pokazujący Gere'a podczas wizyty w jakiejś, potem statystującej w filmie, podsarajewskiej wsi. Reporter przepytywał dzieci, które wybiegły na spotkanie gwiazdy (i jej samochodu:). "Cieszycie się, że pan Gere przyjechał?". "Taaak!!"- krzyknęły radośnie dzieci. "A wiecie kto to jest?". "Nieeee!!" - odpowiedziały jeszcze weselej.
Bośniacy film zobaczyli po raz pierwszy w grudniu 2007, podczas uroczystej premiery, na której niestety nie było największej gwiazdy. Nie wszystkim w BiH umknął fakt, że w Wenecji na pierwszym pokazie zabrakło bośniackich aktorów... . Zato usta aktora pełne były frazesów o "bośniackiej Jerozolimie" i oburzenia, z powodu braku działań zmierzających do ujęcia Karadžicia i Mladicia. Internauci bihforum.com zapamiętali gwieździe chęć spotkania i rozmowy z Mladiciem (?!), oraz uwagę: "Myślałem, że tu jeszcze trwa wojna". "Bałwan" - skomentował dosadnie jeden z nich.
Filmu nie widziałam, recenzje zbiera od przeciętnych po złe. Ale gorsze od najgorszego filmu jest to, że fikcja tak wyprzedziła rzeczywistość. Dotąd żadna z akcji SFOR-ów, KFOR-ów i EUFOR-ów (ostatnia kilka tygodni temu w Pale) nie zakończyła się sukcesem. Chyba wszystkim zależy bardzo średnio. Może więcej szczęścia i determinacji będzie miał nowy haski prokurator Serge Brammertz. A może pani Carla del Ponte, dla której złapanie Mladicia i Karadžicia było sprawą honoru, prędzej spotka Serbów w dalekiej Argentynie, dokąd została wydelegowana po zakończeniu pracy w Hadze?
(źródło: 24sata.info, pescanik-druga srbija)

wtorek, 8 kwietnia 2008

Bazia informacyjna

Ponieważ letnie ciepełko i szeroko rozumiane wakacje zbliżają się wielkimi krokami, nagłośnię dobre wieści dla wszystkich, którzy chcą jechać do Bośni i Hercegowiny lub np. do Paryża, ale po drodze chcieliby mieć ładne widoki, więc planują zahaczyć o BiH.

Jak podała Ambasada RP w Sarajewie, MSZ BiH poinformowało, że obywatele polscy mogą przekraczać granice Bośni i Hercegowiny, czyli wjeżdżać, wyjeżdżać i przejeżdżać przez terytorium tego państwa także na podstawie dowodu osobistego. Decyzja ta ma związek z przystąpieniem Polski oraz innych państw UE do układu z Schengen.

Jak to miło „być w Europie”. Szkoda, że tylko jednostronnie.

Al-Mostar ?

Mostarski mufti, Seid efendi Smajkić, zwrócił się do burmistrza Mostaru, Ljuby Bešlicia, o pozwolenie na budowę Centrum Muzułmańskiego. Obiekt ma być usytuowany w środku Mostaru, między ul. Kneza Domagoja i Dr. Ante Starčevicia, między Chorwackim Teatrem Narodowym i nową katedrą w budowie.

Projekt Centrum, opublikowany na stronie Medžlisu Wspólnoty Islamskiej Mostaru, zakłada wybudowanie kompleksu budynków, między innymi meczetu (no i znowu te 2 minarety..), szkoły, garażu na 200 pojazdów.

Wysokość minaretów i całego kompleksu ma być określona z uwzględnieniem wysokości okolicznych budynków, które dopiero są w planach. Wysokości dzwonnicy przyszłej katedry i minaretów mają być zbliżone. Miejmy nadzieję, że to zagadnienie nie stanie się zapalnikiem mostarskiej wojny symboli religijnych w stylu „kto da więcej”. Póki co, wieża odbudowanego kościoła franciszkanów ma 107 m.

Zdaniem Smajkicia, dzięki budowie Centrum Muzułmańskiego w samym środku Mostaru, muzułmanie zyskaliby na znaczeniu w mieście. W ten sposób, jak argumentuje, zapewniłoby się równowagę i powstrzymało kroatyzację i chrystianizację Mostaru. Czy jednak wzniesienie Centrum nie ściągnie na Mostar nadmiernego zainteresowania i wpływu donatorów z Bliskiego Wschodu? Ci już niejednokrotnie wykorzystywali inwestycje w Bośni i Hercegowinie do zaszczepiania swoich ideologii oraz obcych bh islamowi form religijności. W wypowiedzi dla Oslobodjenja z 2006 r., przewodniczący MIZ w Mostarze, Rasim Jelovac powiedział, że istniejące już, stare muzułmańskie centrum na Bunurze odnowiła i przemieniła na swoje centrum kulturalne Arabia Saudyjska. Nowe Islamskie Centrum „to kwestia naszej pozycji, przetrwania, perspektyw życiowych (...) Nie chodzi tylko o naszą pozycję jako muzułmanów, ale jako Boszniaków”, wyjaśniał Smajkić. Dodał, że obiekt nie będzie opłacany z podatków, ale mają go ufundować członkowie wspólnoty.

Trzymam kciuki, żeby nie sprawdziły się docinki internautów z pincomu.info: „Ten projekt jest super dla (rozwoju) turystyki...Ależ się ucieszą talibowie, gdy zobaczą taki obiekt w Mostarze.”

niedziela, 6 kwietnia 2008

Sve najbolje Sarajevo!

Dziś 6 kwietnia – Dzień Miasta Sarajewa!

Obchody Dnia Sarajewa zaczęły się na cmentarzu szahidów Kovači, gdzie przedstawiciele władz miasta, z burmistrz Semihą Borovac na czele, złożyli wieńce i oddali hołd poległym obrońcom Sarajewa.

Trzydniowy program obchodów Dnia Miasta, który zaczął się w sobotę, obejmuje szereg uroczystości, wydarzeń kulturalnych i imprez sportowych.

Dzisiaj burmistrz miasta, podczas uroczystości w Vijećnicy (dawny Ratusz i Biblioteka Narodowa) wręczyła odznaczenia dziesięciu „sprawdzonym przyjaciołom Sarajewa i Bośni i Hercegowiny” za wybitne zasługi. Borovac przypomniała, ze Vijećnica za 14 dni obchodzi swoje 112 urodziny. „Vijećnica jest dumą i duszą tego miasta i symbolem duchowego oporu Sarajewian wobec niszczenia, zabijania i nienawiści, a Sarajewo jest w skali światowej niewielkim, ale prawdziwie kosmopolitycznym miastem. W nim spotkały się i splotły różne cywilizacje, kultury i tradycje i wszystko to dzisiaj widać gołym okiem, mimo tragicznych doświadczeń z niedawnej przeszłości”, powiedziała pani burmistrz.

Obok oficjalnych uroczystości miała miejsce demonstracja przed Teatrem Narodowym, zwołana przez nieformalną grupę „Mieszkańcy Sarajewa”. Demonstranci przyznali anty-nagrody za niedopełnienie obowiązków pani burmistrz miasta, naczelnikowi kantonu Sarajewo i premierowi FBiH, a także domagali się ich dymisji.

Przypomnijmy; Dzień Miasta Sarajewa ustanowiono na pamiątkę wydarzeń z 5 kwietnia 1945 r., kiedy to pierwsze oddziały 16-stej muzułmańskiej ludowowyzwoleńczej brygady uderzeniowej przedostały się do miasta od strony Vratnika i wraz z innymi brygadami oswobodziły Sarajewo.

(źródła: fena.ba, sarajevo-x.com, saray.net, fot.M.Pietruszka)

Sarajevo, divno mjesto... beharliblog želi ti SVE NAJBOLJE!

Na Drini ćuprija ... i co było dalej

„Na tom mestu gde Drina izbija celom težinom svoje vodene mase, zelene i zapanjene, iz prividno zatvorenog sklopa crnih i strmih planina, stoji veliki, skladno srezani most od kamena, sa jedanaest lukova širokog raspona.” (Ivo Andrić, Na Drini ćuprija)

Most na Drinie, most Mehmeda-paszy Sokolovicia, most Ivo Andricia, Stary Most w Višegradzie został wpisany na listę UNESCO. Stało się to w czerwcu 2007 r., ale oficjalna ceremonia wręczenia certyfikatu Komitetu Światowego Dziedzictwa przewodniczącemu prezydium BiH Harisowi Silajdžiciowi odbyła się 25 marca b.r. Ceremonia, na której obecni byli wszyscy, którzy na takich ceremoniach zwykle być powinni, odbyła się w Sarajewie, nie w Višegradzie. W budynku Prezydium BiH, a nie na višegradzkim Moście.

Dyrektor generalny UNESCO, Koichiro Matsuura wrócił do domu z niespełnionym marzeniem. „Przykro mi, bo chciałem pojechać do Višegradu i zobaczyć most Mehmeda-paszy Sokolovicia. Tymczasem doradzono mi, żebym tam nie jechał. Chciałem jednak pojechać incognito, bo od dawna pragnę oglądnąć ten piękny most. Od dawna o nim wiem, bo już przed 54 laty widziałem film „Ostatni most” (...). Naprawdę jest mi przykro, że nie jestem w Višegradzie, ale wierzę, że w przyszłości tam dotrę” – powiedział Matsuura.

Dlaczego tak się stało? Otóż dlatego, że doszło do pewnych „incydentów”, z powodu których Matsuura nie mógłby w spokoju napawać się pięknem 16-wiecznego arcydzieła architektury otomańskiej. Przedstawicielki bośniackiego stowarzyszenia Kobieta – ofiara wojny (Žena – žrtva rata) zapowiedziały na dzień 25 marca demonstrację, równoległą do ceremonii wręczenia certyfikatu UNESCO. Niech świat wie, a Bośnia pamięta. Niech dostojnicy wiedzą, że jak teraz oni stąpać będą po rozwiniętym na moście czerwonym dywanie, tak 11 czerwca 1992 roku czerwony dywan z krwi bośniackich cywili deptali serbscy oprawcy. Dlatego, wg Bakiry Hasečić, przewodniczącej stowarzyszenia, obok tablicy upamiętniającej wpis na listę UNESCO, powinna stanąć tablica ku czci ofiar.

Višegrad jest teraz zupełnie innym miejscem niż przed wojną ‘92-’95. Pod względem zmian w strukturze etnicznej mieszkańców, znajduje się na drugim miejscu po Srebrenicy. W czasie wojny na terenie gminy Višegrad zginęło ok. 3.000 cywilów. W 1991 r. mieszkało tam 63% Muzułmanów i 33% Serbów. Dane z 2007 roku jaskrawo pokazują skalę zmian: 10% Boszniaków i 90% Serbów. Spośród mieszkańców miasta Višegrad, zginęło 1760 osób. Doliczono się 1584 ofiar narodowości muzułmańskiej, 172 serbskiej i 4 chorwackiej. Los 771 višegradzian jest wciąż nieznany (Otisci). Wiele ofiar to kobiety i dzieci. Paramilitarne oddziały bośniackich Serbów dokonywały na Muzułmanach krwawych czystek etnicznych, a wiele egzekucji dokonano na moście, po czym ciała zrzucano do Driny.

Bakira Hasečić z grupą ok.70 kobiet, w zapowiedzianym dniu, zjawiła się przy višegradzkim moście, z tablicą upamiętniającą ofiary. Próbował jej przeszkodzić „pewien inspektor”, ale kobieta nie dała się zatrzymać. Całe wydarzenie ochraniała policja RS. Co ciekawe, serwis pincom.info podaje za „lokalnymi mediami”, że policja zapobiegła usytuowaniu tablicy na obiekcie pod ochroną UNESCO. Federalna novinska agencija donosi, że tablica została umieszczona.

„Na tym moście, tamtego 1992, chodziłam po krwi do kostek i chcę powiedzieć całemu światu, że zimny kamień nie jest cenniejszy niż 3.000 istnień. Dzisiaj jesteśmy tutaj, by powiedzieć prawdę, że jest to najbardziej krwawy most w światowym dziedzictwie (...)”, wyznała Hasečić. Rasim Muratović z Instytutu Badań Zbrodni Przeciwko Ludzkości z Sarajewa podsumował: „Dobrze, że UNESCO umieścił ten most na Liście Światowego Dziedzictwa, bo to właśnie daje nadzieję, że na tym moście (...), czy na jakimkolwiek innym (...) nigdy więcej nie będzie się zabijać ludzi i rzucać z mostu, jak miało to miejsce tutaj”.

(Źródła: fena.ba, sarajevo-x.com, pincom.info, zena-zrtva-rata.ba, visegrad92.blogger.ba, film Otisci – 15 godina poslije. Višegrad. na xyfilms.net)


Jak japońscy turyści mogą dotrzeć do mostu Mehmeda-paszy Sokolovicia

Podczas mojej ubiegłorocznej wizyty w Višegradzie, przekonałam się, że nie jest to takie proste. Szczególnie jeśli się jest np. japońskim backpakerem. Zaplanowałam sobotni wypad z Sarajewa, jednakże na „dworcu wschodnim” dowiedziałam się, że wypad może się przedłużyć do niedzieli z prostych względów, że po prostu nie ma biletów powrotnych oraz autobusów powrotnych. Chociaż nocowanie pod TAKIM Mostem w sumie byłoby zaszczytem, istniała możliwość, że po ok. godzinie pobytu w Višegradzie (podróż w 1 str. Istočno Sarajevo – Višegrad trwa ok 3,5 h) złapię autobus mknący z Belgradu. Z tej możliwości skorzystałam, jednak do tej pory żałuję, że nie zdążyłam wejść pod most i zobaczyć go z żabiej perspektywy (następnym razem;). Problem dojścia z dworca autobusowego również sam się rozwiązał, ponieważ autobusy nie zajeżdżają na višegradzki dworzec (który podobno znajduje się: jak pójdę w lewo, to potem do góry, potem znowu w lewo i w prawo, przez tunel, za siedmioma górami i w lewo), ale wysadzają nielicznych bądź pojedynczych pasażerów na szosie, tuż przy moście. Kasaby już nie ma, ale skala została. Višegrad pozostaje głęboko w cieniu mostu. Most jest godny majestatu Driny. Oni tam panują: Most i Drina.

piątek, 4 kwietnia 2008

"Jeszcze Bośnia nie zginęła...!"

Bośnia i Hercegowina nie ma hymnu!
To znaczy - jest melodia, nie ma tekstu. Dlatego Rada Ministrów BiH pod koniec zeszłego miesiąca podjęła decyzję o powołaniu komisji, której zadaniem będzie wybór tekstu hymnu do istniejącej melodii. W komisji zasiądzie 11 członków, głównie ministrów związanych z oświatą i kulturą, ale nie tylko... . Zacne to ciało ogłosi konkurs otwarty. Pula nagród wynosi 30.000KM (czyli ok. 15.000Eu), a decyzję poznamy nie później niż 31-go grudnia b.r.
Autorem obecnego bh hymnu jest banjaluczki kompozytor Dušan Šestić (nawiasem mówiąc - jego córka w zeszłym roku reprezentowała BiH w Konkursie Eurowizji), a jako oficjalna pieśń państwowa "Intermezzo" - to tytuł kompozycji, zostało przyjęte w lutym 1998r. Cóż z tego, kiedy większość obywateli BiH nie potrafi zanucić ni nuty. Zapewne problem stanowi tu właśnie brak słów, ale jest coś jeszcze. Ogromna część Bośniaków (jak udowadniają nie tylko kibice na imprezach sportowych) za hymn swojego kraju uważa pieśń napisaną przez gwiazdę bh pop-rocka Dino Merlina - "Jedna si jedina". Krótki, prosty i co ważne w wielonarodowym państwie - niekonfliktogenny utwór "przyjął się" bez żadnych problemów, komisji, ministrów itd., itp.
Skoro przed laty inspiracją dla linii melodycznej jugosłowiańskiego (a więc i bh) hymnu "Hej Slaveni!" był "Mazurek Dąbrowskiego", chyba nie ma przeszkód, by tę inspirację zastosować i w przypadku tekstu?
*
"Jeszcze Bośnia nie zginęła
póki my żyjemy!
Póki Komša bloga składa
Dodik z "Harym" się układa
Póki Šešelj w kiciu siedzi
Nad reformą Lajčak biedzi
Gdy narody lulki palą
EUFOR-owi pracę dają
Póki baran skórę da ci
Póki mafia w markach płaci
Póki kahva się gotuje
Boza w szklance się bozuje
Póki Cerić Boga chwali
Burek w piecu się nie pali
Póki Mujo, póki Sujo
(Meša lepiej by nie ujął...)
Póki Nenad książki pisze
Vrbas w brzegach się kołysze
Póki sevdah Bosznjak snuje
Śnieg na biało szczyt maluje
Póki Dino gra i śpiewa
Trebewicia szumią drzewa
Edo Maajka rapem gromi
Gospa swoich wiernych chroni
Póki Tito w grobie leży
Po Igmanie sarna bieży
Vrelo Bosne szumi z cicha
Burmistrz miasta to Semiha
Póki most w Mostarze stoi
"Ikar" skakać się nie boi
Póki Neum i Neretwa
Hercegowina jest wieczna!
Póki Drina wolno płynie
Nigdy Bośnia nie zaginie!"
*

czwartek, 3 kwietnia 2008

Una doceniona

Dobra wiadomość dla wszystkich amatorów i pochłaniaczy bh krajobrazów: Powstanie trzeci park narodowy w Bośni i Hercegowinie. Dwa istniejące, PN Sutjeska i PN Kozara leżą na terytorium Republiki Serbskiej. Park Narodowy Una będzie pierwszym tego typu obszarem chronionym w Federacji BiH. Rząd FBiH przyjął już propozycję ustawy o utworzeniu parku.

Una jest rzeką chorwacką i bośniacką; jej źródło i pierwszy 12-kilometrowy odcinek znajduje się w Chorwacji, następnie rzeka kieruje się na północny-zachód i przez miasteczka Bihać i Bosanska Krupa, dalej tworzy naturalną granicę między Bośnią i Hercegowiną a Chorwacją, po czym odbija na północ, by wpaść do Sawy niedaleko miejscowości Jasenovac. Bieg Uny co kilka kilometrów urozmaicają kaskady i wodospady oddzielone spokojnymi rozlewiskami przypominającymi jeziora przelewające się jedno w drugie. Wody Uny należą do najczystszych w Bośni i Hercegowinie.

Jednym z najbardziej urokliwych krajobrazowo miejsc w dolinie Uny jest odcinek w okolicy miejscowości Martin Brod. Tu rzeka opada szeregiem wodospadów, a różnica wysokości wynosi w sumie 55m. Następnie rozgałęzia się na liczne kanaliki i wysepki z nacieku wapiennego. W Martin Brodzie znajduje się także interesująca pieczara wapienna. Na wysokości wodospadu Štrbački buk Una widowiskowo spada z 24 m. Štrbački buk, obok wodospadów Martinbrod, zaliczany jest do najpiękniejszych miejsc na Unie.

Teren Parku Narodowego Una będzie obejmował 178,50 km²; obszar od Bihacia w górę rzeki Uny do Martinbrodu i od rzeczki Unac, do granicy gmin Bihać i Drvar. (dane: fmoit.gov.ba i mapa;)

środa, 2 kwietnia 2008

Papa znów wśród sarajewian

Burmistrz Sarajewa pani Semiha Borovac w rozmowie z nuncjuszem apostolskim Alessandro D'Errico potwierdziła swoje poparcie dla budowy w stolicy BiH pomnika Jana Pawła II.

Papież pielgrzymował do BiH dwukrotnie. Do pierwszej podróży, wstrząśnięty wydarzeniami wojny był gotowy już w 1994 roku, niestety Bośnia, z oczywistych względów - nie. Przemówienie przygotowane na tę okazję Jan Paweł II wygłosił w Castel Gandolfo. Odpowiednie warunki do organizacji pielgrzymki pojawiły się dopiero 3 lata później w kwietniu 1997r., gdy Jan Paweł II przyjechał do Sarajewa. "Polski fanatyczny wojownik o demokrację i prawa człowieka...", przyjęty z radością i wdzięcznością przez Chorwatów i Muzułmanów, z dystansem (lecz nie wrogością) przez Serbów, zwrócił się do wiernych, tradycyjnie w lokalnym języku, stanowczo wzywając do wysiłku na rzecz trwałego pokoju w BiH. Gospodarzami wizyty byli m.in. ówcześni członkowie Prezydium BiH - Kresimir Zubak i (sądzony potem w Hadze) Momcilo Krajisnik i Alija Izetbegović który, wobec zapowiedzi zamachu na papieża, poruszał się samochodem razem z nim, jako swego rodzaju "gwarant bezpieczeństwa".
Następna papieska wizyta w czerwcu 2003r., z tym samym przesłaniem, odbyła się w Banja Luce (obecnie stolicy Republiki Serbskiej). Jan Paweł II z troską życzył Bośni postępu i pokoju. Niestety podczas i tej pielgrzymki obok papieża nie pojawił się żaden oficjalny przedstawiciel serbskiej cerkwi.

Pomysł wybudowania pomnika Jana Pawła II pojawił się w czerwcu zeszłego roku i od razu zyskał poparcie m.in. władz państwa, miasta i wszystkich przywódców religijnych, a ważne bh media ogłosiły, że to jedna z najbardziej szlachetnych inicjatyw w powojennej Bośni.
W Polsce powstanie pomnika zapowiedziała sama burmistrz Sarajewa Semiha Borovac podczas konferencji organizowanej przez Papieską Akademię Teologiczną w Krakowie we wrześniu 2007r.
Nie znane jest jeszcze miejsce, na którym stanie postument z Ojcem Świętym. Początkowo brano pod uwagę wyłącznie plac przed katedrą, ale w grę wchodzą i inne lokacje ( m.in. miejsce przed kościołem św. Józefa).
O konkretnej dacie odsłonięcia też na razie cicho, ale na pewno wkrótce papież znów pojawi się między Sarajewianami. Tym razem na zawsze... .

(źródłó: "Slobodna Bosna" 28.06.2007,
Net.hr i wwwwlasnedoswiadczenie)

Željko w życiu beharlibloga


Nie tylko my piszemy bh-bloga. Pisze go również Željko Komšić. Oczywiście na swój, prezydencki sposób.

Komšić, wówczas Przewodniczący Prezydium BiH, zaczął blogować w styczniu b.r. i od razu zdobył sobie wielką popularność w "narodach". Komentarze takie jak: „Željko rządzi!”, „Komš@ wymiata!!”, „Tito naszych czasów!!!” druzgocąco przeważały liczebnie nad wypowiedziami niezadowolonych z Željkowej polityki głównie bh Chorwatów.
Nam jego blog się spodobał. Miałyśmy ku temu dodatkowe powody – wątki polskie:)

W pierwszym poście wspomniał o krakowskiej części swojej oficjalnej wizyty w RP, którą złożył miesiąc wcześniej. Komšić będąc w Krakowie, odwiedził Uniwersytet Jagielloński i spotkał się ze studentami i pracownikami slawistyki (i innymi;>). W odniesieniu do uwag nt. podziału finansów na nadchodzący rok, wskazując na problem zaniedbanego bh szkolnictwa wyższego, odwołał się do przykładu UJ, gdzie inwestuje się w rozwój nowych centrów badawczych zawrotne, jak na BiH, sumy. Komšić nie ukrywał, że podobało mu się w Collegium Maius. Dlatego już w następnym poście, bh internauci ujrzeli wnętrze auli Auli Jagiellońskiej; pana prezydenta po lewej i jego audytorium po prawej.

Dalszy rozwój wydarzeń wiąże się z tym, że beharli-adminki rozpoznały na zdjęciu mikro fragmenty swych zacnych postaci... Powodowane radosnym entuzjazmem podjęły dalsze kroki, aby wykorzystać sprzyjające warunki do zacieśnienia pozytywnych relacji międzynarodowych. Skromny komentarzyk wśród 270 pozostałych znalazł swe odbicie w kolejnym prezydenckim poście... Zainteresowanych odsyłam do oryginału:)

Panie Prezydencie, beharli.blogspot.com pozdrawia zeljkokomsic.blogger.ba! :-)