poniedziałek, 3 sierpnia 2009

"Stary" ma 5 lat!

Stary Most rzecz jasna. Właściwie Nowy\Stary, jak nazywają go teraz mieszkańcy Mostaru. Dokładnie 23.07.2004 oddano uroczyście do użytku zniszczony przez chorwackie wojsko(mistrz Hajrudin zapewne przewracał się w turbe...) kamienny most na Neretwie - symbol miasta, wybitny hercegowiński zabytek epoki osmańskiej (1566).
(Pyszne historie o Starym podaje m.in. B.Jezernik w "Dzikiej Europie..."). Tyle tytułem przypomnienia.
Teraz wyznanie osobiste: pisząca te słowa, co przyznaje pękając z dumy, była jedną z 3 pierwszych (a może nawet najpierwszą:) osobą, która przekroczyła kultowy kamienny łuk pierwszego dnia nowego życia mostu!! :)
I nikt mi tego nie odbierze!:)
I na pewno! pierwszą klientką na otwierającym wczesnym rankiem swe podwoje Kujundżiluku.
(Pomijam dzień uroczystego otwarcia mostu, bo wtedy biegały po nim tzw.VIP-y, których trudno wszak zaliczyć do "zwykłych użytkowników" przeprawy, którym służy.)
*
Niestety, z przyczyn obiektywnych, możliwości dotarcia na zlaną blaskiem fajerwerków uroczystość nie miałam, ale obserwowałam ją z pewnego oddalenia (niecałe 70km:) na szklanym ekranie dzięki uprzejmości zaprzyjaźnionego kelnera, który był mi łaskawie przełączył tv na odpowiedni kanał (dokładnie BBC), albowiem miejscowych Chorwatów otwarcie nowego mostu obeszło tyle co zeszłoroczny śnieg (i to w Skandynawii, bo nad hercegowińskim morzem pada on bardzo rzadko). Śmiem twierdzić, że jedyną osobą pośród 1400 stałych mieszkańców wioski, którą fakt ten żywo zaintersował byłam li tylko ja.
Także mostarscy Chorwaci, jak głosiła większość komentarzy dnia następnego, "z radości" pozamykali się w domach..., nawet transmisji telewizyjnych po zachodniej stronie miasta było ponoć, jak się to "u nas" mówi "ni za lijek"...
Kontrowersji nie brakowało i przed wielkim otwarciem, nie wszystkim podobała się oprawa uroczystości (reżyserował całość Sulejman Kupusović, którego "dziełem" wcześniej była m.in. dżenaza [uroczystość pogrzebu] Aliji Izetbegovicia), a w dniu otwarcia Mostar wyglądał jak oblężona twierdza (przez wojska jeszcze wtedy SFOR-u).
*
Czas leczy rany, więc do dziś most służy wszystkim mieszkańcom miasta, nawet tym, którym się nie podoba...:)
Ledwie kilka dni później, po przecięciu wszystkich wstęg i uroczystych mowach, rozpoczął się pierwszy po wojnie kultowy konkurs skoków do Neretwy. W sposób pokojowy i bez żadnych zgrzytów do Nerewy jeden po drugim wpadali skoczkowie ze wszystkich byłych YU-republik:), oraz goście specjalni spoza Yugi.
Z tegoroczną imprezą minęłam się o dzień:(...
Same zawody, jak twierdzi historia starsze są od Starego i odbywały się jeszcze, gdy przez rzekę przerzucona była lewie drewniana kładka. Zwycięzcy zawodów konkurujący w dwóch kategoriach (skoku "na nogi" i "na główkę") są potem noszeni na rękach jak prawdziwi bohaterowie. Nie dziwota, miejsce, w którym lądują, jest pod koniec lipca! (45st.w cieniu)najpłytsze na całej Neretwie (to także pełen kamieni i najwęższy fragment koryta rzeki). Do tego skok musi być wykonany w pięknym stylu.
Cóż, ja w "pięknym stylu" całą zabawę obserwowałam i parę fotek wykonałam:)
Na zdjęciu powyżej most ma dopiero 7 dni. Jak się dobrze przyjrzeć widać "Ikara" skaczącego "na głowę".

To jeszcze "Ikari 04'",
tu skoczek leci "na nogi"...









A tu most dzień po otwarciu, ociężała cykada (nomen omen - skakavac:) na pierwszym planie też jakaś taka "day after"...:)

Brak komentarzy: