środa, 12 stycznia 2011

Brega wraca do domu!

Przed paroma dniami w Sarajewie gruchnęła nowina, iż do Bośni wraca syn jej, równie marnotrawny co sławny – Goran Bregović we własnej osobie!:) Wiadomość tę potwierdził oficjalnie magistrat stolicy, a sam bohater wydarzenia spotkał się z burmistrzem Aliją Behmenem, który z radością powitał w ojczyźnie słynnego lidera grupy Bijelo dugme i kompozytora muzyki filmowej.
*
Portal sarajevo-x.com cytuje jednego ze znajomych muzyka, który ponoć „odczuwa nostalgię za Sarajewem”, a więc całkiem możliwe, iż wkrótce będzie można spotkać Bregę na niedzielnym spacerze na Ferhadiji. I to nie samego, albowiem Bregović sprowadza do Sarajewa także swoją rodzinę – żonę i trzy córki, które dotychczas mieszkały w Paryżu. I to, obawiam się, chyba tatuś nie do końca przemyślał…, ale „pażiviom-uvidim”:). Sam Goran obawia się ponoć jedynie reakcji sarajewskiej „ulicy”. I tu się wcale nie dziwię, Sarajlije już pewnie ostrzą sobie języki; pod informacją o powrocie Bregi natychmiast ukazało się ponad 400 komentarzy, a wspomniany portal zapytał w ankiecie, co sarajewianie myślą o pomyśle muzyka. Na wyniki aż boję się patrzeć, śmiem przypuszczać bowiem, iż wylew serdeczności to raczej nie będzie; od swego wyjazdu z Bośni tuż przed wojną Bregović (syn Chorwata i Serbki) nie miał „u siebie” dobrej prasy. Bośniacy długo mieli mu za złe wyznanie, iż bałkańska wojna „to nie jego wojna” (o zwyczajowej bośniackiej zawiści, porównywalnej jedynie z polską, nie wspominając). Cóż nikt nie jest prorokiem… itd. :) Mimo to od paru dobrych lat Bregović nagrywa (głównie wspólnie z innymi muzykami) i koncertuje także w krajach ex-Jugi, najczęściej chyba w Chorwacji, gdzie cieszy się sporą sympatią.
Ale, cokolwiek o nim nie mówić, mam słabość do człowieka…:)


*


Bilet z koncertu Bregovicia w Nowym Sadzie podczas pierwszego powojennego tournee muzyka, z czasów, gdy przeciętnemu Polakowi nic nie mówiło jego nazwisko; a sam koncert - ECH...! :):):)

Brak komentarzy: